Imię: Andromeda. Poważnie - dostała imię po galaktyce. Nigdy jej ten fakt nie uwierał. Uwielbia swoje imię, zarówno przez oryginalność jak i możliwość używania wielu zdrobnień. Najbardziej popularnymi są Andy, wyjęte z początku (przez nie spora ilość osób jest przekonana, że Andy Valen jest facetem), oraz Roma - ze środka, oraz najprostsze Ada. Co za tym idzie, kobieta może podawać wiele różnych wariacji własnego imienia, ratując się przed zdemaskowaniem i nie musząc kłamać (wariografy mogą ją cmoknąć).
Nazwisko: Valen
Pseudonim: Jak to się popularnie przyjęło: ile ludzi, tyle wersji. Andy już z samego imienia potrafi wyciągnąć wiele opcji tego jak ludzie się mogą do niej zwracać, nie potrzebuje więc specjalnych pseudonimów. Nie przeszkadza jej jak do niej mówią, nawet jeśli zaczyna się to sylabami dzi-, su-, ku- z dodatkiem adekwatnego przymiotnika. Barwne epitety tylko napawają ją jeszcze większą dumą: skoro ludzie cię nienawidzą, to znaczy, że dobrze wykonujesz swoją robotę i mają ci czego zazdrościć.
Płeć: Kobieta. I to nie byle jaka, dopowiedziałaby z satysfakcją.
Wiek: 29 lat, aczkolwiek sporo ludzi (zwłaszcza mężczyzn) daje jej o wiele mniej.
Rasa: Człowiek. Ciekawe byłoby bycie czymkolwiek innym, ale co poradzić? Musi nacieszyć się zmyśloną reputacją mutantki.
Patron: Możecie wierzyć lub nie, ale Andromeda jest dumną wyznawczynią Thota. Jedynym logicznym wyjaśnieniem wydaje się szerokie wykształcenie kobiety, głównie w kierunku humanistycznym z szczególnym naciskiem na historię Nowego Świata. W końcu gdyby nie była tym kim jest obecnie, pewnie zostałaby wykładowczynią, tak jak od dzieciaka planowała. Mimo faktu, że jej życie potoczyło się odrobinę inaczej, nigdy o swoich śmiałych zamiarach nie zapomniała.
Charakter: Femme fatale - ,,kobieta fatalna”, czyli wielokrotnie powtarzany motyw w literaturze, wykorzystujący żeńską postać jako prowodyr nagłego zwrotu akcji, często niekorzystnego dla głównego bohatera. Zwodnicze piękno ukrywało niebezpieczne zapędy, niespodziewaną po przedstawicielce płci pięknej inteligencję i nieprzebrane ambicje. Herodiada, Lady Macbeth, Balladyna - wszystkie nie kojarzone dziś zbyt pozytywnie, lecz niewątpliwie wywarły solidny wpływ na kulturę i ,,zdominowany przez mężczyzn” świat. Jakkolwiek źle by to o niej mówiło, Ada nie umie utożsamić się z żadną inną bohaterką literacką, niż typową femme fatale. Ciężko nie przyznać jej racji, spełnia bowiem wszelkie podręcznikowe cechy. O pięknie w polu charakteru się nie pisze, trzeba jednak wspomnieć o tym, jak skutecznie można je wykorzystać. Valen doskonale zdaje sobie sprawę ze swoich największych atutów: wyglądu i inteligencji, wedle stereotypów nie chodzących w parze. Kobieta dawno temu nauczyła się, że największą sztuką jest umieć udawać głupią w odpowiedniej chwili. Ma w tym już niezłą wprawę - przyjmowanie postawy durnej, nieśmiałej trzebiotki przychodzi jej tak naturalnie, jakby (chrońcie bogowie) taka się właśnie urodziła. Czasem okazuje się, że wszystko czego w tej chwili chcesz jest na wyciągnięcie ręki. Wystarczy tylko zatrzepotać rzęsami, zachichotać nieśmiało i nie nawiązywać długo kontaktu wzrokowego, a możesz wyzyskać prawie każdego nieuważnego faceta. W jej towarzystwie to właśnie płeć przeciwna nie powinna się czuć tak pewnie, aczkolwiek nie tylko chłopców potrafi oczarować. Tryb ,,dama w opresji” przychodzi jej najłatwiej, ale gdyby nie miała żadnych innych kart w talii, wygrana nie byłaby zawsze taka pewna. Czyż definicją szaleństwa nie jest przecież powtarzanie w kółko tej samej czynności oczekując innych efektów? Mnogość opanowanych przez nią ról mogłaby przyprawić o ból głowy. Fakt, iż jedna osoba może udawać tyle innych wydaje się nierealny. Oczywiście przebywając z nią dłuższy czas, w końcu będzie musiała w pewnym momencie zdjąć maskę, ukazując światu prawdziwą Andromedę Valen. Zmiana wydaje się wręcz drastyczna: uśmiech przyjmuje bardziej zbójecki i pewny siebie wydźwięk, oczy okazują się kryć błysk zawadiaki, głos natomiast ocieka sarkazmem i złośliwością. Bezbronna dama wcale nie jest tak bezbronną na jaką wygląda. To nie twoja Izold Jasnowłosa, waleczny Tristanie. Gdybyś to ją spotkał na swojej drodze, zrzuciłaby cię z konia i sama pogalopowała walczyć ze smokami, gigantami i bogowie wiedzą czym jeszcze. Jest święcie przekonana, że nie potrzeba jej ochroniarza jeśli ma lepszego cela niż on. Nie wiąże się to jednak z feministycznymi poglądami. Kobieta uznaje się za odstający od reguł wyjątek i wie, że nie każda dziewczyna umiałaby pójść w jej ślady. Faceci są temu światu równie bardzo potrzebni, choćby i dla przyjemnego towarzystwa. I rzeczywiście, Valen zdecydowanie więcej czasu spędza w męskim niż żeńskim towarzystwie, ale niekoniecznie z takich powodów jakie przychodzą do głowy w pierwszej kolejności. Więcej wspólnych tematów znajduje z płcią przeciwną, mogąc pomiędzy tym rzucać niekoniecznie godnymi damy dowcipami. Mimo tego, że wychowała się właśnie w tego typu towarzystwie, nie odstaje od przynajmniej połowy żeńskich upodobań. Lubi się czuć jak kobieta, po prostu nie cierpi gdy ktoś poczytuje płeć jako słabość. Można szczerze przyznać, że nierzadko okazuje się bardziej mężna niż faktyczni mężczyźni z jej otoczenia. Odwagi Adzie nie brakuje, chociaż czasem zdarza jej się spacerować po cienkiej granicy między nią a głupotą. W pewnych sytuacjach po prostu potrzeba kogoś na tyle pewnego siebie, by zrobił pierwszy krok i to prawie zawsze będzie właśnie Andy. Jak to często w przypadku poszukiwaczy przygód bywa, kobieta uwielbia dreszczyk emocji. Ryzyko jej nie odstrasza (można powiedzieć, że działa wręcz na odwrót), tak samo stopień trudności. Nie uznaje istnienia ,,prawdopodobieństwa porażki” - albo się uda, albo nie, a zasłanianie się matematyką to naprawdę idiotyczne podejście do roboty. Nie należy do ludzi długo gdybiących przed następnym ruchem. Żyje według zasady mówiącej, iż pierwsza myśl zawsze jest tą trafną, jeśli więc instynkt coś jej podpowie, w większości wypadków woli go słuchać. Można zarzucić Valen sporo wad, na pewno jednak nie da się z czystym sumieniem oskarżyć ją o niedbałość. Dając Andromedzie konkretne zadanie możesz być pewien, że zda egzamin celująco, jeśli tylko coś nie pokrzyżuje w zupełności jej planów. Rzadko jednak podobna sytuacja się zdarza: gdy coś lub ktoś staje jej okoniem, bez większych narzekań dopasowuje się do sytuacji - uparte trzymanie się planu nie przynosi nic nowego, a czas mimo wszystko marnuje. Czasem zamiast walczyć z nurtem po prostu lepiej jest dać mu się ponieść i zobaczyć co będzie dalej. Przyjaźń z Romą przy pierwszym wrażeniu może wydawać się chybioną inwestycją, przynoszącą więcej strat niż korzyści. Kobieta wiedząc, że ze strony pewnych osób i tak jej nic nie grozi, będzie pozwalać sobie na całkiem sporo, wliczając w to włamywanie ci się do mieszkania, ,,pożyczanie” kasy czy innych rzeczy, oraz typowe dobrym znajomym złośliwości. Nie potrzebuje cudzej zgody, by czuć się jak u siebie. Wystarczy, że pozwolisz jej przejść przez próg, a zrzuci buty, zajmie kanapę i zapyta co na kolację. Jak się można po takim zachowaniu domyślić, trudno sprawić, by poczuła się niekomfortowo w jakiejkolwiek sytuacji. Prędzej to ona doprowadzi do rumieńców ciebie niż ty ją, zwłaszcza jeśli podpuścisz ją do wyjątkowo prowokacyjnego zachowania. Uważaj więc z podtekstami, bo jeszcze mogą zostać obrócone przeciwko tobie. Nie da się ukryć, że pomimo wszystkich wad towarzystwo Andromedy wcale nie jest takim złym pomysłem. Może ci robić na złość i nadużywać gościnności, ale skoro nazywasz ją swoją przyjaciółką to zawsze możesz liczyć na jej wsparcie. Czy to strzelanina, proces sądowy, prośba o rozmowę - nie zawiedzie. Przyjdzie i pomoże, choćby i samą swoją obecnością, w zupełności milcząc. W końcu z przyjaciółmi milczy się czasem lepiej niż gada.
Aparycja: Kobiety idealne nie istnieją...a przynajmniej w pojęciu niektórych facetów. Jeśli są ładne, to zapewne także głupie. Jeśli są inteligentne, nie malują się u tapeciarza i nie ściągają przez to uwagi. A jeśli są i śliczne, i mądre - będziesz się czuł w ich towarzystwie wyjątkowo nieswojo. Andromeda bezsprzecznie należy do tej trzeciej kategorii, często samym swoim wyglądem pozbywając ludzi obu płci pewności siebie. Specjalnie wysoka nie jest - ma blisko metr siedemdziesiąt wzrostu - ale nie przeszkadza jej to, by patrzeć na resztę z góry. Ma figurę zbliżoną do klepsydry, z długimi nogami, delikatnie wyrzeźbionym brzuchem i nieco szerszymi niż u rówieśniczek barkami (efekt stylu życia). Proporcjonalnie wydaje się wręcz idealna - jest to zarazem dar jak i przekleństwo, bo przejście obrzeżami miasta bez zwracania na siebie uwagi graniczy z cudem. A skoro to takie trudne, to po co sobie zawracać głowę? Niech się gapią. Jak dotkną gdzie nie powinni - mogą pożegnać się z palcami. Posiada specyficzną urodę, odstającą od typowo kemetańskich standardów. Mimo spędzania sporej ilość czasu na pustyniach, jej skóra pozostaje blada (przez co pewnie łatwo widać u Ady rumieńce, gdyby nie miała żyłek na twarzy zapchanych pewnością siebie). Ma wręcz dziewczęce rysy twarzy, pozwalające na naciąganie swojego wieku według potrzeb. Wielkie, łagodnie zarysowane oczy mają nieco nienaturalną intensywnie turkusową barwę, przywodzącą na myśl czysty, nietknięty przez człowieka ocean. Są jedynym co może zdradzać prawdziwe zamiary Valen, bowiem niezależnie od odgrywanej roli nie umie pozbyć się wrodzonego, zawadiackiego błysku. Dlatego też udając kogoś, kim nie jest, stara się nie utrzymywać kontaktu wzrokowego, co nierzadko nadaje wiarygodności, jakoby była nieśmiałą damulką. Używa niewiele makijażu - puder doprowadza ją do szału, podobnie choćby pomadka czy zbyt duża ilość tuszu. Tak samo nie cierpi kolczyków czy innej biżuterii oraz związywania sięgających łopatek prostych włosów koloru czystego blondu. Strój Andromedy zawsze równie dobrze wygląda co służy. Przeważnie zakłada więc koszulę (czerwoną, brązową, lub czarną. Najczęściej właśnie czerwoną), obcisłe spodnie i wysokie do połowy łydki typowo pustynne buty. Na udzie często wisi kabura rewolweru, pusta jeśli musi się pchać tuż pod nos władzom. Typowym, niezmiennym elementem wyglądu Ady jest odziedziczona po ojcu srebrna broszka w kształcie ibisa - symbol Thota. Zawsze nosi ją przypiętą pod szyją, w miejscu guzika koszuli. Stanowi zarówno pamiątkę po rodzicu, jak i przypomnienie o dziecięcych marzeniach, tego, kim chciała być, a także jak blisko osiągnięcia celu się znajdowała. Nawet jeśli nie wylądowała za katedrą w uczelni, nie może przecież porzucić raz obranego patronatu.
Zdolności: Największą bronią Romy, mimo obeznania w strzelbach i pistoletach, pozostaje jej inteligencja oraz umiejętność wpasowania się w każdą sytuację. Kobieta czyta w ludzkim charakterze jak w otwartej księdze. Dzięki obeznaniu w psychologii i własnemu kilkuletniemu doświadczeniu umie poznać z kim ma do czynienia, między innymi, po zachowaniu, tonie głosu czy wypowiedziach. Z taką wiedzą przyjęcie odpowiedniej roli i wyzyskanie czego tylko zechcesz pozostaje tą prostą częścią planu. Nie jest oczywiście nieomylna (nikt nie jest) i zdarzają jej się błędy w kalkulacjach, w większości przypadków jednak trafnie poznaje ludzkie zamiary i osobowość. Przysporzyła sobie przez to reputację mutantki obdarzonej zdolnościami czytania w myślach i mieszania w zmysłach. Nie przejmuje się tym (bo po co?), a czasem bywa jej na rękę - kogoś spodziewającego się czarów można oszukać na o wiele prostsze sposoby. Nie potrzebuje żadnych mutacji, by sobie poradzić. Jest wyjątkowo zaradna. Można ją uznać za mistrzynię survivalu - ciężko ją ukatrupić zostawiając na pastwę Natury i Losu, bo obu tym nienazwanym bóstwom kobieta pstryka w nos. Wystarczy jej opieka Thota i jego dar mądrości, reszta może ją pocałować w tyłek. Świetnie radzi sobie z wspinaczką, zarówno najzwyklejszą jak i pseudo alpinistyczną. W walce wręcz znowu na pomoc przychodzi jej spryt oraz dobre wykorzystanie terenu, w strzelaniu natomiast ciężko znaleźć jej konkurencję. Przez większość czasu ma przy sobie swój niezawodny rewolwer - precyzyjny, szybkostrzelny, idealny na średnie dystanse (oraz na dłuższe, dla wprawnego oka). Radzi też sobie ze strzelbami, a nawet i karabinami snajperskimi, nie ma jednak własnej broni z tego rodzaju i korzysta z tego jeśli tylko wpadnie jej w ręce. O ile jej matematyka z reguły zakłada dokładne przeliczenie kasy (tu nagle okazuje się dobrze obeznana w temacie), o tyle kierunki humanistyczne wydaje się mieć wykute w mózgu jak w kamieniu. Potrafi dobrze tańczyć, ma także nie najgorszy głos, a namówienie jej zarówno do pierwszego jak i drugiego wielką sztuką nie jest.
Profesja: Po pewnym paskudnym incydencie, w którym aspirująca do posady wykładowczyni młoda Valen została wprost wyśmiana, kobieta wymieniła doktorat na rzecz błąkania się po pustyniach w poszukiwaniu skarbów przeszłości. Można więc ją nazwać ,,archeologiem do zadań specjalnych”. Termin ,,zadania specjalne” można pojąc dosyć szeroko: od najnormalniejszych wykopalisk, po ,,grzeczne upomnienie się” o znalezisko, które ktoś sobie przywłaszczył. Nieoficjalnie pracuje w bibliotece, aczkolwiek nikt jej za to nie płaci. Po prostu przyłazi tam jak ma za dużo wolnego czasu i wszyscy ją biorą za bibliotekarkę.
Miłość: Chociaż jej reputacja zakłada, że przespała się z każdym wpływowym facetem w Kemecie, jest to równie prawdziwe co plotki o mutacji. Kobieta jest flirciarą, ale ma swoją dumę i odstraszający rewolwer. Trzyma się też reguły, że faceci naprawdę warci uwagi nie dadzą jej się poderwać od tak. Tym więc sposobem przykuwa się do każdego odpornego na jej urok.
Rodzina: Jej matka zmarła wcześnie, opiekował się nią więc ojciec. Richard Valen, z zawodu wykładowca, miał awanturniczą duszę, którą przekazał córce poprzez zabieranie ją na wykopaliska. Zawsze był przekonany, że najlepiej uczyć się w terenie. On też nauczył córkę strzelać i przekazał jej srebrnego ibisa. Słowem, doskonale przygotował ją do tego, co kobieta robi obecnie, nawet jeśli nie to miał na myśli.
Przyjaciele: Trzyma dobre kontakty z Sully’m Fandango, dzięki czemu ma zapewnione krycie śladów po swoich potknięciach. Wyjaśniałoby to, dlaczego jeszcze nie dorwała jej władza.
Wrogowie: Dużo ludzi jej lubi. Głównie zazdrosne kobiety i upokorzeni faceci. Ale ze świadomych nikogo sobie nie przypomina.
Inne: - Andromeda lubi się przytulać do wszystkiego co żywe, przy czym preferuje bardziej ludzi od zwierzaków. Jeśli więc się nad czymś zastanawia lub nudzi, a znajoma jej osoba obok siedzi w jednym miejscu, najpewniej się do niej przyklei, niezależnie od płci, wieku, czy choćby tego jak długo się znają. Niektórym się to podoba, innym nieco mniej, ale kobieta wydaje się nie zwracać na to najmniejszej uwagi.
- Kobieta ma słabość do książek. Jeśli wypatrzy u ciebie w mieszkaniu regał, zniknie na jakieś pół godziny, przetrzebiając twój zbiór w poszukiwaniu czegoś ciekawego. Zdarza jej się często oceniać gospodarza po tym co czyta, chociaż nie lubi się na tym przyłapywać.
- Cierpi na delikatną alergię na kurz. Jeśli więc kiedyś przyjdzie ci ją u siebie przenocować, zapewne rano odkryjesz, że wszystko jest wysprzątane na glanc.
- Mimo wieku, w samotności lub (bardziej jej odpowiadającej) obecności znajomych zachowuje się tak, jakby nie wyzbyła się dziecięcych nawyków. Przykładowo, gdy się nad czymś namyśla wykłada się na kanapie głową do dołu, wykładając nogi na oparcie, a siadając gdziekolwiek często podwija pod siebie nogi. Przypomina to trochę dorosłego psa, który nie zdaje sobie jeszcze sprawy z tego, jak bardzo urósł. Nikt chyba jednak nie ma serca zwrócić jej na to uwagę, a nawet jeśli, to pewnie i tak się tym nie przejmie.
Twórca: Nyan Cat
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz