4 maja 2017

Your blood and your sweat. Your rules and your rights. They took what you had, now God will take it back.

hage
hage
Imię: Wedle rodzinnej tradycji każdy męski potomek nosi po dwa imiona: pierwsze jego własne i drugie po ojcu. Dlatego w pełnej formie miano mężczyzny brzmi Rahim Asmodeus, nikt jednak się do niego tak nie zwraca (poza ojcem, co zapowiadać może tylko ,,Masz kłopoty, chłopcze”). Nawet na formalnych spotkaniach pozostają przy Rahimie, ewentualnie dla efektu dodając ,,syn Asmodeusa”, bo najwyraźniej wśród wyżej postawionych ma to jakieś znaczenie. Sam Rahim osobiście tego przymusowego nawiązywania nienawidzi. Jeśli już ktoś musi mówić mu po imieniu, woli to pierwsze lub drugie jako ON, nie jego ojciec.
Nazwisko: Ezra. Ciężko uwierzyć, że tak krótkie nazwisko potrafi brzmieć tak szlachetnie w niektórych ustach. Może to kwestia tego, że obecnie w Kemecie noszą je tylko dwie osoby, a władze miasta nie zapomniały jeszcze ile Ezrowie zrobili dla dobra i rozwoju rodzimych okolic.
Pseudonim: Jako że nie cierpi bycia porównywanym do swoich przodków, każdej nowo poznanej osobie przedstawiał się jako Ra’as, zapożyczając po jednej sylabie od obu imion. Z czasem ludzie zaczęli się zwracać do niego właśnie w ten sposób, a pozostali członkowie Cmentarnej Lancy chyba nawet nie wiedzą jak ma naprawdę na imię. Nikomu to nie przeszkadza, w tym i Rahimowi. Do strażnika-legendy przylgnął także przydomek ,,Czerwony”, jak się można domyślić nie tylko od kolorowych akcentów w stroju. Podbudowuje to już i tak nieco nadpisaną reputację mężczyzny. W końcu ,,Ra’as Czerwony” brzmi równie podniośle co ,,Rahim Asmodeus Ezra”, a dodatkowo jest krótsze i bardziej tajemnicze.
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 34 lata. Dane jest mu niestety przeżyć w dobrym zdrowiu jeszcze cztery razy tyle, zanim faktycznie zacznie się starzeć (a przynajmniej wierząc prognozom specjalistów).
Rasa: Można się kłócić, czy ,,cyborg” jest jeszcze człowiekiem, czy już osobną rasą. Niektórzy patrzą na to poprzez ,,procent cybernetyzacji organizmu”. Tak więc wedle tej metody, Ra’as już nie jest już przedstawicielem rodzaju ludzkiego, ale nadal daleko mu do robota. Co ciekawe, rzadko mówi o sobie jako ,,pół-człowieku”, zamiast tego używając bez oporów zwrotu ,,pół-maszyna”. Społeczeństwo może poczytywać to jako okrutny i niesprawiedliwy pogląd godny wyjątkowo paskudnej odmiany skrajnego rasizmu. To w końcu niejako zaprzeczanie czyjemuś człowieczeństwu, powszechnie uznawanemu za najwyższą wartość ludzkiego charakteru. Jak jednak rozumieć sytuację, w której to ,,pokrzywdzony” mówi tak o samym sobie i nikim więcej?
Patron: Tak jak znaczna część męskich członków wymarłego rodu Ezrów oraz niezaprzeczalnie wszyscy strażnicy przypisywani pod skrzydła Cmentarnej Lancy, Rahim szczyci się patronatem Anubisa. Patrząc na opis bóstwa można uznać, że i to wskazuje Ra’sowi tylko jeden cel w życiu, jakim jest służba dla straży Kemetu.
Charakter: Postać Ra’asa Czerwonego przez czternaście lat jego służby zdążyła obrosnąć w Kemecie i najbliższej części Nowego Świata niejakim mitem. W niektórych kręgach budzi spore kontrowersje, w sporej części nawet pewną formę lęku. Jedno jest pewne: mało jest osób widzących w nim wcielenie dobra, chociaż zrobił dla swojego rodzinnego miasta więcej niżby chciał. Powód jest jeden, a mianowicie metody jakie stosuje. Opisując go niemal każdy, znający go jedynie oględnie, w pierwszej kolejności wymienia bezwzględność z jaką podchodzi do paskudniejszych aspektów swojej roboty. Ciężko się dziwić - mężczyzna faktycznie nie zwykł odwlekać nieuniknionego, w tym i wymierzania kar. Nie znaczy to jednak, że odbieranie komuś życia, czy umyślne okaleczenie przychodzi mu łatwo. Oddanie swojemu zadaniu nie równa się z bezmyślnością. Rahim jest doskonale świadom wszystkich okropieństw jakich się dopuścił, pamięta też, że sam się na to godził. I godzi się dalej, ku niesamowitemu zdumieniu jego przełożonych. Podobno człowiek nie jest w stanie obciążać swojego sumienia w nieskończoność - w pewnym momencie jego psychika po prostu odmówi mu posłuszeństwa i straci rozum, stając się niezdolnym do normalnego funkcjonowania. Zasada ta często tyczy się strażników towarzyszącym skazańcom, samych katów, oraz żołnierzy, przez co w profesjach tych nazwiska zmieniają się częściej niż w przypadku innych. Do pewnych rzeczy człowiek nie może ,,po prostu przywyknąć”...co może być jasnym wyjaśnieniem, dlaczego Ra’as woli mówić o sobie jako myślącej maszynie. Ilość załamań psychicznych, jakie według teorii powinien był przeżyć, każdego pogrążyłyby już lata temu. Mimo tego pracujący z nim ludzie z zaskoczeniem stwierdzają, że nie przejawia żadnych oznak stresu pourazowego, a pytany o złożenie dymisji jedynie parska śmiechem i odpowiada ,,A kto będzie TO robił, gdy mnie zabraknie?”. Niestety ma rację. Jego nieludzka odporność na koszmar ludzkiej zbrodni czyni z niego niezastąpione narzędzie do trudnej roboty. Świadomość tego sprawia, że mężczyzna często zachowuje się wręcz bezczelnie wobec wyżej od siebie postawionych, pozwala też sobie na całkiem sporo swobody w wykonywaniu swojej roboty. Ezra nie zrezygnował jeszcze z tej pracy także z innych powodów, którymi woli się nie dzielić na forum publicznym. Pierwszym i niezaprzeczalnym jest strach. Każdy ma prawo do jakichś lęków, a główną myślą budzącą w cyborgu przerażenie jest wizja bezczynności. Jakby nie patrzeć, ,,przeróbki” jakim się poddał ukierunkowały go tylko w stronę działań paramilitarnych. O ile kat może w każdej chwili porzucić swoją profesję i zacząć zarabiać w kwiaciarni, o tyle Rahim (z własnej woli) zamieniony w krajalnicę do mięsa może tylko sobie o podobnej zmianie pomarzyć. Mężczyzna nie znajdzie sobie miejsca nigdzie indziej na świecie. Owszem, mógłby chociaż spróbować normalnie żyć, ale uparcie jest przekonany, że to i tak nie będzie miałó sensu. Już słowo ,,emerytura”, czy nawet ,,urlop” przyprawia go o mdłości, lepiej więc nawet nie próbuj straszyć go pozbawieniem jedynego celu w życiu, bo jeszcze zacznie się zachowywać wobec ciebie jak agresywne zwierzę zagonione w kąt. Drugim powodem jest niejaka empatia do ludzi postawionych w podobnej sytuacji co on. Po tym co przeżył, nie życzyłby nawet najgorszemu wrogowi niczego podobnego, a tym bardziej nie chciałby narażać żadnego młodego i ambitnego chłopaka na dożywotni ciężki ładunek emocjonalny (,,Niech zrobi ze swoim życiem coś lepszego niż ja, póki ma jeszcze szansę”). Czerwony ma pewne problemy ze swoją reputacją, jednak nie takie o jakich mógłbyś pomyśleć w pierwszej kolejności. Ra’as nienawidzi być postrzeganym przez pryzmat swoich poprzedników, a już zwłaszcza rodziny. Dla niego nazwisko Ezrów jest martwe i zachwalanie go poprzez wspominanie ojca, dziadka czy jeszcze tam któregoś z kolei przodka ma taką samą wartość co pośmiertny medal wojskowy przekazywany zbyt młodej wdowie, bo jej mężowi i tak już się na nic nie przyda. Stąd głęboki wstręt do właściwych imion, zwłaszcza drugiego. Jeśli mógłby wybierać pomiędzy dwiema wersjami sławy - zasłużonego obywatela Rahima Ezra, syna Asmodeusa, czy bezwzględnego Ra’asa Czerwonego - to pozostałby przy opcji obecnej. To faktycznie wyjątkowo smutne, gdy ludzie oceniają cię po opinii innych, jednak mężczyzna zdołał do tego przywyknąć i dzisiaj już nie przejmuje się rzucanymi w jego stronę wyzwiskami, czy faktem, że uratowana przez niego kobieta nie rzuci mu się na szyję z wdzięczności. Niemniej dalej go to boli. Po prostu nauczył się tego nie pokazywać, podobnie jak wszelkich innych trosk. To tak jak z jajkiem: doceniane przez nas wnętrze pozostaje ukryte pod skorupką, raczej dla człowieka niejadalną. Skorupę Rahima jednak mało kto próbuje przebijać. Wszystkim jest dobrze myśląc, że nie ma czego tu współczuć, w tym i Czerwonemu od zawsze trzymającemu cudze zdanie na swój temat tam, gdzie słońce nie sięga. Bez różnicy jakie intencje ma mówiący - zarówno obelga jak i pochwała zostaną zmieszane z błotem. Ezra sukcesywnie udowadnia na każdym kroku, że nie jest wart ani pierwszego ani drugiego. W jego przekonaniu w Nowym Świecie nie ma bohaterów, a profanowane przez media persony kryjące się (czy też zmuszone do ukrywania) z tym co nie wydawałoby się reszcie świata takie piękne. Kto pyta żołnierzy, ile osób musieli zastrzelić oraz ile przez to muszą cierpieć? Czy strzelili do kobiety lub dziecka biegnącego w ich stronę z bombą w ręku? No właśnie. Mimo krążących o nim plotek, nie da się go z czystym sumieniem nazwać zbrodniarzem, bezmyślnym narzędziem, którego nic nie poruszy. To mylny osąd. Życiem Ra’asa kierują jego własne zasady, wytyczone przez jego nieco skrzywioną moralność oraz oddanie służbie swojemu patronowi. Stojąc przed ciężką decyzją, zawsze stara się wybrać wyjście jak najmniej szkodliwe dla reszty. Wiąże się to często z sytuacjami poświęcenia jednego życia, dla pięciu innych. W skrócie: czegokolwiek by nie zrobił, zawsze osoby trzecie znajdą w tym powód do narzekań. Jednakże jakkolwiek okropnych rzeczy by nie dokonał, wiedz, że inne opcje były tylko gorsze. Pomimo otaczającej jego postać kuszącej tajemnicy, nie zdziwisz się chyba, gdy powiem, że niski odsetek ludzi decyduje się do tego wyzwania przystąpić. Jednak to nie on stawia innym argumenty przeciw. Mając przed sobą naprawdę piękną, grawerowaną kłódkę pozbawioną klucza, z własnej woli decydują się pozostawić drzwi zamknięte, niż ją niszczyć. Sam Ra’as natomiast niczego nie ukrywa, w końcu połowę jego życiorysu możesz poznać od właściwie każdego, z którym pracuje na co dzień. Nie ma wiele do ukrycia, ale nie przeszkadza mu fakt, że nikt go o nic nie pyta. Przyjaźń z nim nie jest niemożliwa, może tylko się różnić od typowych przyjacielskich relacji. W towarzystwie lubianych przez niego osób (nie musi to być obopólna korzyść) momentalnie staje się nieco bardziej pogodny. Przez typowy mu stoicyzm przebija się wtedy trochę koleżeńskiej złośliwości. Nie jest zbyt gadatliwy, ale poruszenie odpowiedniego tematu na pewno nakłoni go do częstszych rozmów. Co jednak najważniejsze, Rahim ma głęboko zakorzeniony zmysł wyraźnie podpowiadający mu kiedy ktoś obok potrzebuje pomocy. I chociaż nienawidzi zachowywać się jak ,,jakiś pieprzony bohater”, nie umie odmówić nikomu wyciągającemu w jego stronę rękę. ,,Towarzysze niedoli” z Cmentarnej Lancy nie jeden raz powtarzali mu, że kiedyś go ta jego dobroć zgubi. Odpowiedź Ra’asa, podobnie jak w przypadku innych uwag co do jego osoby, zawsze brzmi tak samo: znudzone wzruszenie ramion i krótkie ,,Pewnie tak”.
Aparycja: Czerwony Anubisowi dziękować może za wiele rzeczy (cierpliwość, wytrwałość, fakt, że jeszcze się nie załamał psychicznie...), najbardziej jednak wdzięczny jest za to, że ludzie jakoś rzadko wiążą jego reputację z wyglądem. Całe to jego zadowolenie tkwi w tym, że dosyć ciężko go przegapić na ulicy. Gdyby każdy z miejsca rozpoznawał w nim osławionego Ra’asa Czerwonego, nie odpędzałby się od gapiów. Opis wyglądu na szczęście nie spaceruje w parze z pozostałymi historiami na jego temat. Wiele ludzi spoza Kemetu pewnie wyobraża go sobie jako dwumetrowego, niedźwiedziowatego faceta zdolnego przełamać cię na pół. Prawda wydaje się wręcz śmiechu warta. Rahim ma nieco ponad metr siedemdziesiąt wzrostu, co przy innych strażnikach, z reguły straszących samą posturą, wydaje się poważnym niedopatrzeniem. Ba - połowa ściganych przez niego na co dzień drobnych opryszków bywa o pół głowy wyższa. Szczupła, proporcjonalnie umięśniona sylwetka przywodzi na myśl dwudziestolatka w nowiutkim mundurze, nie elitarnego członka straży Kemetu. Mimo tego Ra’as zawsze jest w stanie budzić w swoich rozmówcach pewien respekt co do swojej osoby. Widać to choćby w sporej kolekcji blizn. Samą twarz zdobią aż trzy poszarpane ślady: pierwsza idąca od lewego kącika ust w górę aż do połowy policzka, druga ukosem przecinająca grzbiet nosa i cały prawy policzek po linię szczęki, oraz trzecia rozcinająca lewą skroń i ginąca w średnio długich czarnych włosach. Często jednak przykryte są przez stalową maskę, a właściwie przyłbicę dzielącą się na dwie części - górna osłania czoło, dolna zasłania twarz od nosa w dół. Cały ,,hełm” mężczyzna zdejmuje tylko na noc, kiedy jest już pewien, że jego warta się skończyła. Na szczęście dolna przyłbica daje się łatwo odczepić i w towarzystwie Rahim nie musi być brany za ,,ciemnego typka” wstydzącego się własnej gęby. A nie ma czego, bo blizny są dla niego tylko powodem do dumy, a podobno zanim się ich dorobił to wcale nie był taki brzydki. Coś jednak w jego obliczu zawsze przykuwa do ziemi nawet starszych wiekiem. Chodzi tu zapewne o zjawisko zwane ,,oczami weterana” - w czerwonawo brązowych tęczówkach zawsze tkwi zarówno zmęczenie, jak i wieczna gotowość, oczekiwanie. Zupełnie jakby Czerwony był przygotowany na atak, który jeszcze nie nadszedł. Coś takiego zwykle widuje się właśnie u żołnierzy zwolnionych ze służby, z miejsca daje więc to pewne wyobrażenie o tym, z kim masz do czynienia. Reszta jego aparycji również sugeruje, że ma dużo wspólnego z działaniami militarnymi. Organizm Ezry jest w nieco ponad 50% zmechanizowany. Nie ma problemów z ubiorem - zawsze nosi ten sam ciemnoszary pancerz z czerwonym naramiennikiem, pokrywający niemal całą powierzchnię ciała. Odsłania jedynie całą lewą rękę, od barku po dłoń, ponieważ nadnaturalne zdolności Ra’asa wymagają kontaktu ze skórą. W wyniku tego i to miejsce zdobi niesamowita liczba blizn. Co poradzić? Coś za coś. Na szczęście dzięki tym samym umiejętnościom nie musi obawiać się ran. Znikające w tyle głowy i w plecach rurki (przewodzące dwie rodzaje podejrzanej cieczy, zbyt ciemnej i zbyt jasnej jak na krew) z nieznanego mu powodu wywołują w jego rozmówcach jakiś dyskomfort. Z tego powodu zasłania wszystko ciemną workowatą bluzą, zamiast oficjalnego munduru straży. Gdyby ubierał się tak jak reszta strażników, miasto wyrzucałoby na jego garderobę tygodniowo więcej pieniędzy niż na nowy parking. Rozciętą czy zakrwawioną bluzę o wiele łatwiej wymienić. Nogi cyborga są od kolana w dół w zupełności mechaniczne. W stopy na dodatek ma wbudowane po parze zakrzywionych ,,pazurów”, przydatnych podczas zarówno wspinaczki jak i walki wręcz. Trzecią i ostatnią posiadaną przez Rahima protezą (poza tymi wewnętrznymi) jest jego prawe przedramię. Mężczyzna ma wbudowaną w nie wyrzutnię ze stalową linką zakończoną kotwiczką. Tak jak nogi, przydaje się to na dwa sposoby. Do opisu wyglądu dorzucić mogę jeszcze wystającą sponad lewego ramienia rękojeść katany i drugą, mniejszą przy pasie po prawej stronie, od wakizashi (o połowę krótsze od katany ostrze, kute w ten sam sposób).
Zdolności: Ludzie nie bez powodu się Ra’asa obawiają. Mężczyzna niezaprzeczalnie jest mistrzem w szybkim (niekoniecznie cichym, ale mógłby się i o to postarać) eliminowaniu szkodliwych jednostek. Wzmocnione mechanicznymi protezami ciało jest w stanie znieść zdecydowanie więcej niż ludzkie. Wygrana z nim w uczciwym wyścigu jest wręcz niemożliwa. Styl walki Rahima zakłada szybkość i nieprzewidywalność. Już sam fakt, że pcha się na strzelaninę z mieczem może wydawać się kiepskim i krókim dowcipem, ale przynajmniej nikt się czegoś takiego nie będzie spodziewał. Fakt, że jeszcze żyje i zwieńcza sukcesem podobne misje nadal nie tykając się broni palnej również za czymś przemawia. Skórę najczęściej ratuje mu przyspieszona reakcja, według niektórych plotek pozwalająca mu nawet odbić ostrzem wakizashi kulę z karabinu, ale nie przesadzajmy (ten trik dalej jest ,,w fazie testów”). Jego zdolności szermiercze nie podlegają dyskusji, podobnie precyzja w rzucie nożem czy innym ,,niebezpiecznym przedmiotem”, aczkolwiek takowych przy sobie raczej nie nosi. Dobrze radzi sobie i bez broni, chociaż w imię perfekcyjnego wykonania zadania może posunąć się do kilku oszustw, choćby w postaci wystawionych z niczego stalowych pazurów. Protezy Ezry pozwalają mu również bez problemu poruszać się po trudnym terenie. Pomaga mu w tym także nadludzki zmysł równowagi. Cybernetyzacja organizmu przydała mu także jednej, nie do końca wyjaśnionej naukowo umiejętności. Mężczyzna poprzez dotyk na życzenie potrafi zabrać komuś energię. Trudno określić czym właściwie ona jest, w każdym razie sprawia, że przeciwnik traci siły na korzyść Rahima. Żeby było jeszcze ciekawiej, nadmiar pobranej energii pozwala cyborgowi leczyć rany w góra kilka minut. Działa to też w drugą stronę - Ra’as osłabiając siebie może przekazać siłę komu innemu. Kilka razy próbował w ten sposób zasklepić cudze obrażenia i za każdym razem docierał do skraju przytomności, nie mogąc nawet dokończyć dzieła. Nie może również zbyt długo trzymać w sobie nadmiaru energii. Musi albo od razu ją zużyć, albo oddać. Zdolność ta wymaga kontaktu ze skórą, więc walka z w zupełności opancerzonym przeciwnikiem wymaga standardowego podejścia.
Profesja: Przez czternaście lat służby w straży Kemetu, Ezra wypracował sobie stała pozycję w elicie stróżów porządku. Nie jest jedynym - nieoficjalny oddział ,,pupilków Anubisa”, nazwany popularnie Cmentarną Lancą, liczy sobie jeszcze dwudziestu innych członków rozsianych na posterunkach w całym mieście. Nie posiada żadnych dowódców, gdyż oddział w świetle prawa nie istnieje - nie jest nigdzie zapisany czy dokumentowany. Po prostu przyjęło się, że ,,ci najlepsi” to elita i gdy dzieje się coś poważnego grożącego całemu systemowi, komendant każe wezwać Cmentarną Lancę, a wszyscy wiedzą o kogo chodzi. Zdają też sobie sprawę, że żarty się skończyły, zwłaszcza gdy wśród wzywanych w pierwszej kolejności wymienia się Ra’asa Czerwonego.
Miłość: Ra’as chyba nigdy nie był jakoś wyjątkowo zainteresowany kimkolwiek. Nie widzi sensu w poszukiwaniach, skoro i tak nie nadaje się do normalnego życia. Trzeba też tutaj dodać, że jak najbardziej jest za równouprawnieniem pod względem płci - wchodzącą mu w drogę kobietę potraktuje tak samo jak faceta.
Rodzina: Mężczyzna wywodzi się z niegdyś wspaniałego rodu Ezrów. Ostatnie kilka pokoleń było jednak na tyle ,,pechowe”, że obecnie pozostali tylko dwaj żywi członkowie - Asmodeus Clyde Ezra i jego jedyne dziecko, Rahim. Mimo tego ich nazwisko dalej postrzega się przez pryzmat zasług, co niesamowicie Ra’asa irytuje. Woli się więc do swojego pochodzenia nie przyznawać, aby ludzie traktowali go tak jak każdego innego strażnika.
Przyjaciele: Ma kilku dobrych znajomych z Cmentarnej Lancy. Poza nimi mało kto decyduje się na spędzanie wolnego czasu w jego towarzystwie. Nie może ich jednak nazwać przyjaciółmi - to miano wymaga nieco więcej niż mówienie sobie po imieniu.
Wrogowie: Skoro z zupełnie nieznanymi sobie osobami potrafi rozprawić się wyjątkowo okrutnie tylko przez wzgląd na rozkaz, strach pomyśleć co by chciał zrobić personie na tyle odważnej, by zajść mu za skórę.
Inne:  - Chociaż ciało cyborga w teorii nie powinno wymagać snu, dziwne właściwości Rahima dające mu jego moc równocześnie wyniszczają jego organizm. Odsypia więc regulaminowe kilka godzin, a co kilka dni (maksymalnie półtora tygodnia) mężczyzna na całą noc musi podłączyć się do aparatury o trudnej do zapamiętania nazwie, pompującej w jego żyły świeżą rację owego dziwnego jasnoczerwonego płynu i wyciągającej ,,zużyty”, o odcieniu niemalże czerni. Sprawia to, że niesamowicie użyteczna jednostka wojskowa pozostaje przykuta do swojego rewiru. Tylko kilka razy zdarzyło mu się opuścić Kemet na dłużej niż tydzień.
  - Czerwony przez swój ,,styl życia” cierpi na wyjątkowo paskudny przypadek koszmarów sennych. Na co dzień mało co jest w stanie go przerazić, ale niegdyś niemal co dwa dni zdarzało mu się budzić w nocy zlany potem. Obecnie panuje już nad tym na tyle, by nie obawiać się zasypiania ani nie szarpać się jak kiedyś. Jego sny nadal nie są przyjemne i prawdopodobnie nigdy nie będą, jednak - tak jak z metalowym ciałem - zdołał się z tym pogodzić, a nawet zaakceptować.
  - Lęki Ra’asa nie ograniczały się zawsze tylko do koszmarów i strachu przed bezczynnością. Był czas gdy Rahim...bał się wody. To chyba zupełnie naturalne, że człowiek z metalowymi protezami boi się pływać. Chociaż dzisiaj propozycja spacerowania po wąskiej belce nad głębszym basenem nie wywołuje już w nim odruchów obronnych, nadal należy to do ostatnich rzeczy jakie chciałby robić.
  - Na katanie strażnika wygrawerowany został cytat ,,Spotkamy się na końcu”. Ma on głębsze znaczenie, rozumiane tylko przez właściciela broni. Wiąże się to z jedynym fragmentem jego historii, którym nie chciałby się dzielić z innymi. Na pierwszy rzut oka pozostaje to ironiczną uwagą, biorąc pod uwagę fakt, że stanowcza większość ściganych przez niego przestępców faktycznie na końcu spotyka się z niczym innym, jak świszczącym ostrzem.
Twórca: Red Riding Hood

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz