Rude Mechanicals |
Imię: Ma imię, lecz wypowiedzenie go, choćby i przypadkiem grozi nagłym i zupełnie nieplanowanym zgonem z ręki rozwścieczonej do granic apokalipsy. Dla losów Nowego Świata znacznie lepiej, gdy tylko jedna osoba na całej planecie zna ten przeklęty zlepek liter.
Nazwisko: Gdy zdecydował się odejść od imienia zrezygnował także z nazwiska. Co prawda oba te zakazane słowa doskonale do siebie pasują, jednakże trudno przypisać je do mężczyzny, gdyż zupełnie przeczą jego aparycji. Nazwisko także jest na czarnej liście informacji, które mogą zostać wyciągnięte od tego mężczyzny. Zwyczajnie nie dzieli się tak delikatnymi danymi, którymi otwarcie gardzi. Jednak nie żałuje, że nienawidzi nazw z którymi przybył na świat. To co nie ma tożsamości, bywa tematem wielu przezabawnych spekulacji i wyssanych z palca domysłów, a to niezmiernie powód tych domniemań bawi.
Pseudonim: Zero. To w sumie nie tyle pseudonim, co zastępcze imię mężczyzny. Jedyne którym zwykł się przedstawiać. Nikt zdaje się nie wiedzieć dlaczego Zero właśnie tak się nazwał, ale niewielu ma odwagę o to pytać. I dobrze, bo sam posiadacz tego pseudonimu nie ma pojęcia dlaczego w pewnym momencie zaczęto tak się do niego zwracać. Tak czy siak wyjątkowo mu się to proste, acz dosadne miano podoba, gdyż szybko zapada w pamięć i brzmi (w jego ocenie) nad wyraz elegancko. Najbliżsi znajomi mają dodatkowo przywilej zdrabniania pseudonimu mężczyzny i mogą zwracać się do niego per "Zeruś" bez obawiania się o utratę zdrowia lub życia. Zero nie ma też problemu z innymi pseudonimami, więc zwykle godzi się na nazywanie go jakkolwiek inaczej. Wyjątkowo często słyszy słowo "dupek", a co za tym idzie szeroki wachlarz definiujących go niewybrednych określeń czy wulgaryzmów także na ogół go nie rusza.
Płeć: Mężczyzna
Wiek: Już od jakiegoś czasu utrzymuje, że ma 37 lat, ale niewielu mu wierzy. Zwykle albo dają mu znacznie mniej, albo od razu przypisują mu niemożliwie wiele przeżytych lat, dekad i stuleci. Niektórym zwyczajnie ciężko uwierzyć w to, że osoba pokroju Zero chociaż w kwestii wieku może odpowiadać powszechnie przyjętym standardom. Z drugiej strony tak paskudne istoty zdają się trwać od zawsze i na zawsze w myśl zasady mówiącej o tym, że złego diabli nie biorą, więc sam Zero czasami sobie nie wierzy w kwestii faktycznego wieku. Kto wie ile lat spędził poza czasem na podróżach z siostrą?
Rasa: Różnie go określają. Najpopularniejszą z teorii o jego rasie jest ta, w której przywarło do niego mianowanie go demonem albo czymkolwiek innym wypełzłym z najgorszych czeluści piekielnych. Zdarza mu się też zetknąć z określaniem go wybrykiem natury, mutantem czy wadą. Słusznie nikt nie śmiałby nazwać go człowiekiem. Zero, spytany o to czym jest zwykł odpowiadać całkiem prostym związkiem wyrazów - mówi, że jest Synem Apokalipsy i może mieć w tym sporo racji. Ze względu na zdolności, które przejawia tytułowanie siebie "dzieckiem końca świata" jest jak najbardziej na miejscu i nikt nie zwykł dociekać czy coś takiego w ogóle istnieje. Najpewniej nie istnieje, a Zero jest pierwszym i jedynym z tego rodzaju. Nikt nie kwapi się jednak wytknąć mu błędu w rozumowaniu, gdyż na ogół nie kończy się to najlepiej ani dla brawurowego strażnika prawdy, ani dla najbliższego otoczenia. Zero zawsze pozostanie Synem Apokalipsy i taki stan rzeczy jest jak najbardziej właściwy.
Patron: Nie miał wielkiego wyboru w kwestii patronatu. W zasadzie nikt o nic go nie pytał i z marszu sprezentowali go Setowi. Zero jako narzędzie w ręku Boga jest zdecydowanie ostatnią rzeczą, która powinna istnieć, więc nie trudno się domyślać jego zdania na ten temat.
Charakter: Cóż można by powiedzieć o Zero... Na samym początku warto wspomnieć o tym, że od zawsze miał trudny charakter i trudno z nim wytrzymać na dłuższą metę. Pierwszym co nieodmiennie każdego irytuje jest nadzwyczajna złośliwość mężczyzny. Zero całkowicie świadomie doprowadza resztę świata do szewskiej pasji i z krzywym uśmieszkiem obserwuje jak owa reszta miota się bezradnie, bo tak czy siak nie może nic mu zrobić. Do ciętego humoru Zero i ociekających ironią czy sarkazmem uwag można jedynie się przyzwyczaić. Taktyka zakładająca zwalczanie ognia ogniem w tym przypadku jest kompletnie bezużyteczna, gdyż Zero kompletnie nic nie robi sobie z tego, że ktoś próbuje go obrazić, a wręcz przeciwnie - ma na tyle dystansu do siebie, że potrafi zadrwić z samego siebie. Nie można odmówić mu jednak dobrze wyważonego poczucia humoru. Zero śmiać się lubi i nader często korzysta z umiejętności rozciągnięcia twarzy w niedopuszczalny wśród wszystkich kreujących się na "wielkiego, złego typa" grymas wyrażający zadowolenie i rozbawienie. W jego przypadku trudno mówić o tym, by Zero celowo starał się sprawiać określone wrażenie. Nic nie poradzi na to, że stanowi esencję pożądanego w niektórych kręgach wizerunku określanego mianem zwykłego twardziela. To prawda, że Zero jest głośny i nie liczy się z niczyim zdaniem, a przemoc jest jego ulubionym sposobem rozwiązywania problemów i nie podlega to dyskusji. Mimo wszystko dla Zero jest to jak najbardziej naturalne. Mężczyzna jest całkowicie prawdziwy i nie ma w nim niczego wymuszonego. Nigdy nie był uzdolnionym łgarzem, więc zwykle nie ucieka się do opowiadania kłamstw. Woli milczeć niż kłamać, bo zbyt trudno mu cokolwiek ukrywać, zwłaszcza bez wcześniejszego przygotowania. Poza tym kłóci się to z jego bezpośrednim podejściem do wszystkiego. Zero nie lubi za bardzo komplikować sobie życia. W gruncie rzeczy to co najwyżej średnio skomplikowany facet, który nie ma czasu, ani chęci na zabawę w jakiekolwiek gierki, więc intrygi to ostatnia rzecz, która mogłaby zaprzątnąć jego myśli. Nie można jednak omawiać mu sprytu. Zero, wbrew powszechnej opinii, która przywiera do podobnych mu drabów, jest całkowicie inteligentnym, bystrym i spostrzegawczym mężczyzną, a do tego nie ma najmniejszych problemów z jasnym i logicznym myśleniem. Nigdy nie czuł się jednak w obowiązku wyprowadzania ludzi z błędu na siłę. Strata tego, kto uzna Zero za głupi worek mięśni, gdy prawda wyjdzie już na jaw. Mężczyzna ten lubi dominować w każdym towarzystwie. Z przyjemnością pokazuje kto ma władzę i kto rządzi, nawet jeśli oznacza to, że obecny szef szczerze go znienawidzi. Nie trudno domyślić się, że ten mężczyzna przywykł do bycia górą w każdej sytuacji, więc szczerze nie lubi przegrywać. Prawdę powiedziawszy Zero ma doskonałe warunki do tego, by być zwycięzcą. Nie zwykł odpuszczać ani sobie, ani nikomu innemu, a zwroty takie jak "To niemożliwe." czy "Nie dam rady." są mu kompletnie obce. Nigdy też nie był zwolennikiem zlecania roboty osobom trzecim. Uważa, że jeśli ma coś być zrobione dobrze powinien zająć się tym sam i nie martwić się później, że coś nie wyjdzie. Ponadto sumienie mężczyzny gdzieś się zapodziało, czasem tylko nieśmiało dając o sobie znać. Zero to ignorant, który za nic ma w zasadzie wszystko ze swoim stanem włącznie. Egoistycznie zakłada, że należy mu się wszystko czego chce i doskonale wie jak osiągnąć swoje cele. Ludzie obdarzeni choć odrobiną zdrowego rozsądku i instynktu samozachowawczego jednomyślnie schodzą mu z drogi, nie chcąc nawet zasugerować drobnej przepychanki o cokolwiek. Mężczyzna wręcz emanuje surową siłą i brutalnością, więc tym bardziej nikt nie ma ochoty sprawdzać czy to wrażenie jest słuszne. Z całą pewnością Zero trudno czymkolwiek poruszyć (czy to dosłownie przepchnąć go z miejsca na miejsce, czy sprawić, by się przejął), ale nie jest to niemożliwe do zrobienia. Kolejną z rzeczy, które można mu zarzucić jest jego paskudna skłonność do werbalnego wyrażania swojego niezadowolenia. Zero czasami po prostu lubi sobie ponarzekać na wszystko i pomarudzić, czym w zasadzie udowadnia teorię o tym, że mężczyźni rozwijają się do trzeciego roku życia, a potem już tylko rosną. Akurat to twierdzenie, razem z powiedzeniem, że pierwsze 40 lat dzieciństwa jest zawsze najtrudniejsze zdają się dobrze definiować pogląd Zero na swoje życie. Jednak, żeby poznać Zero od takiej strony trzeba najpierw poszarpać sobie nerwy i kilkanaście razy stracić cierpliwość, gdyż dla obcych ten wielkolud jest aż nazbyt nieufny i powściągliwy. Nie oznacza to, że przestaje się odzywać, ale nie porusza ważnych tematów, a o sobie nie mówi praktycznie niczego. Nie cechuje go wylewność i czasami ma problem z wyrażeniem swoich emocji, ale prawdę powiedziawszy nie przeszkadza mu to. Niestety, ku własnemu nieszczęściu, stosunkowo łatwo wpada w złość, a wściekły Zero zwykle oznacza nowy koniec świata dla minimum kawałka okolicy. Tak czy siak ten olbrzym pomimo swojego twardego wizerunku i morza irytujących wad potrafi pokazać serce osobie, która jest tego warta. A co ważniejsze stara się być jak najlepszym bratem dla swojej siostrzyczki.
Aparycja: Zero nigdy nie miał szansy na to, żeby nie ściągać na siebie całej uwagi otoczenia. Już samym wzrostem i posturą wyklucza bycie niezauważalnym w dowolnym towarzystwie. Zero roztacza sobą zupełnie uzasadnione wrażenie człowieka groźnego i niebezpiecznego. Samą swoją aparycją wzbudza strach i respekt. Facet jest ogromny w każdym możliwym znaczeniu tego słowa. Mierzy sobie niemal dwa metry wzrostu, co przy doskonale umięśnionej, potężnej posturze nadaje mu opinię człowieka, którego zwykło się określać "gorylem" lub "niedźwiedziem". Bez trudu można jednak odróżnić Zero od typowego mięśniaka, bo ten wygląda proporcjonalnie i w żadnym wypadku nie można nazwać go chodzącą górą przerośniętych mięśni. Jednak nie tylko to sprawia, że obok tego mężczyzny nie można przejść obojętnie. Twarzy Zero, którą notabene nader często się chwali, nie sposób zapomnieć. Co prawda włosy ma całkowicie pospolite. Ciężkie, kasztanowobrązowe, będące dokładnie w środku definicji słowa "szatyn" (gdyż brunet określa włosy od bardzo ciemnobrązowych do czarnych, a nie brązowych, jak utarło się mówić), nie dość krótkie, by nie wchodziły do oczu i zwykle zmierzwione od przeczesywania ich dłonią. To samo tyczy się niezbyt szczególnych rysów twarzy. Mężczyzna nie powala urodą i jest całkiem przeciętny, choć pochwalić się może dość klasycznym wyglądem, przywodzącym na myśl któryś z antycznych posągów. Jednak oczy Zero stanowczo odbiegają od ludzkich standardów, są bowiem czerwone. Mało tego, krążąca wewnątrz mężczyzny energia zdaje się rozświetlać jego tęczówki, sprawiając wrażenie, że te, w zależności od kąta pod którym są oglądane, zdają się albo połyskiwać albo hipnotyzująco mienić. W obu przypadkach niektórym wyjątkowo ciężko odwrócić od nich wzrok. Dlatego z pomocą przychodzą tatuaże, które zdobią twarz Zero. Są to dwie, proste i jednolicie czarne kreski, zaczynające się na dolnych powiekach. Kreski te zwężają się ku dołowi i kończą na linii nieco pod ustami mężczyzny. Nie są to jedyne dodatki na które Zero się zdecydował, bo poza tatuażami Zero ma także kilka kolczyków. Te, które jako pierwsze zwracają na siebie uwagę, mieszczą się pomiędzy ustami, a brodą mężczyzny i noszą miano lowbretów. Ma też stosunkowo świeżo przekłutą lewą brew oraz kolczyk w języku. Także i uszy Zero zostały poprzekłuwane, ale jedynie proste, całkowicie standardowe lobe są wspólne dla jednego jak i drugiego ucha. W prawym uchu ponadto miejsce znalazły sobie trzy helixy. W lewym jedynie dwa oraz industrial w kształcie strzałki, który Zero dostał od siostry na urodziny. Najprawdopodobniej nie są to wszystkie kolczyki, które Zero docelowo będzie nosić, ale na chwilę obecną nie planuje następnych. A przynajmniej nie dopóki nie wygoją mu się oba najświeższe kolczyki. Jego prawą brew przecina wąska blizna. Podobna znaczy jego lewy policzek. Ponad to wszystko Zero ma też tatuaże na ciele. Niemalże całym, gdyby przyszło o ścisłość. Kark mężczyzny i szyja po obu stronach są całkowicie czarne. Z przodu natomiast wytatuowane zostały dwa kółka. Czarny wzór rozlewa się na plecy mężczyzny i przechodzi w coś na kształt uproszczonych nibyskrzydeł - składa się z czterech "ramion", które najpierw rozchodzą się na boki, pokrywając barki i łopatki Zero, a następnie kierują w dół pleców, sięgając aż do lędźwi. Ten sam tatuaż sięga także torsu mężczyzny, lecz w tym miejscu przyjmuje kształt równie minimalistycznego, ale zdecydowanie bardziej skomplikowanego, kolistego układu zlokalizowanego w okolicy mostka. Tatuaż ten przypomina poniekąd słońce - od niedokładnych okręgów odchodzą jakby promienie, z których najdłuższe sięgają doskonale wyrzeźbionego brzucha Zero. Jakby tego było mało, jeszcze bardziej skomplikowany wzór złożony z pozornie przypadkowych kresek różnej grubości i długości pokrywa jego lewe ramię aż do łokcia. Natomiast od łokcia do nadgarstka (i na obu rękach) wzór staje się jakby nieco gęstszy, symetryczny i, co ważniejsze, stanowi zamkniętą kompozycję. Ostatnimi z długiej, lecz niestety jeszcze niedokończonej listy tatuaży Zero są te, które mężczyzna nosi w okolicy bioder. Ich wzór przypomina ten z rękawa, ale obejmuje sobą znacznie większą przestrzeń. Godnym podkreślenia jest fakt, że Zero dorobił się pokaźniej kolekcji jaśniejszych niż odcień skóry blizn. Karnacja Zero niegdyś kojarzona być mogła ze strefą śródziemnomorską. Na jego standardowy strój składają się zwykle dość ciężkie buty kojarzone jedynie z wojskiem, bojówki i jakiś T-shirt. Zero zwykle w charakterze pasa nosi łańcuch, który raczej służy mu za dodatkową broń, a nie bezsensowny dodatek. Do trudniejszej roboty Zero ubiera specjalny strój. Zbroja, która upodabnia go do szaro-czarnego cyborga wykonana została z włókna węglowego i mocno ogranicza ona nienaturalne zdolności mężczyzny (Na co komu zdolność podniesienia temperatury do nieludzkich wartości, jeśli jedyne co możesz zrobić, to ugotować się żywcem w nietopliwej puszcze?). Jednakże jest niemal niezniszczalna i znacznie trwalsza niż można się tego spodziewać po jej lekkiej, nie krępującej ruchów budowie. Ponadto nie ma otworów na oczy. Ich rolę pełni kamerka rejestrująca wszystko w niebywale wysokiej rozdzielczości zarówno w ciągu dnia jak i w całkowitej ciemności. Zbroja wyposażona została także w filtr przeciwpyłowy umożliwiający swobodne oddychanie podczas burzy piaskowej. Jednakże zbroja zniekształca głos Zero, sprawiając, że i tak niepokojący dźwięk zdaje się być jeszcze gorszym. Mimo wszystko stanowi ona raczej dodatek i Zero nie korzysta z niej, jeśli nie jest ona niezbędna. W jego przypadku to nie anonimowość napawa przerażeniem. Znacznie gorzej jest widzieć rozciągniętą w niebezpiecznym uśmiechu twarz mężczyzny zdolnego od ręki skręcić kark dorosłemu człowiekowi.
Zdolności: Najbardziej ikoniczną umiejętnością Zero, z której mężczyzna jest znany i z którą nieodmiennie jest kojarzony jest z całą pewnością zdolność wywoływania apokalipsy na własne życzenie. Zero w wyniku nie do końca zrozumiałych dla niego procesów stał się chodzącym generatorem destrukcyjnej energii, która krąży w nim, regularnie domagając się uwolnienia. Czym jest owa energia też nie jest pewne. Mężczyzna wie jedynie jak ma się jej pozbyć i do czego jest zdolna. Energia ta - nazywana przez niego magią apokalipsy - umożliwia Zero ingerencję w otoczenie z pomocą wszystkich czterech żywiołów. Nie może jednak niczego stworzyć, gdyż energia służy wyłącznie zniszczeniu. Ponadto gdy Zero zechce zrobić coś wymagającego nakładu ogromnej ilości energii zwykle później ma problem z zachowaniem przytomności, leżąc na ziemi. Dlatego właśnie zwykle nie decyduje się na eksplozje zmiatające z powierzchni ziemi calutkie dzielnice, choć wszyscy wiedzą, że byłby w stanie to zrobić. Prawdą jest, że umiejętność ta daje Zero wiele możliwości, ale mimo to mężczyzna stara się radzić sobie bez niej. Nawet tak niewinne sztuczki jak wywołanie na własnej dłoni płomienia na ogół kończą się choć drobnym oparzeniem. Nieco inną kwestią jest to, że gdy energii zbierze się zbyt wiele sama znajduje ujście, które objawia się zwykle spektakularną eksplozją. Nie wspominając o tym, że silne emocje (szczególnie wściekłość) dosłownie wyrywają Zero kontrolę z rąk. Specyficzną cechą tej energii jest też jej powstawanie. Zero musi jeść znacznie więcej niż powinien, gdyż każdy generator potrzebuje paliwa. Stąd niemożliwie wielki apetyt Zero, który w zasadzie prawie nigdy się nie najada, pomimo pochłaniania ogromnych ilości jedzenia. Tytuł Syna Apokalipsy gwarantuje mu także wyjątkową wytrzymałość i odporność oraz sprawia, że mężczyzna po każdym wypadku dochodzi do siebie znacznie szybciej niż normalni ludzie, choć jednak wolniej niż ci obdarzeni regeneracją. W parze z tym wszystkim idzie też największe przekleństwo Zero - niemal całkowita odporność na alkohole. Tam gdzie ludzie liczą kieliszki lub szklanki, Zero liczy butelki, a doprowadzenie go do stanu którego by sobie życzył wymaga sporego nakładu tychże butelek, gdyż Zerusiowi w głowie szumieć zaczyna mniej więcej po przekroczeniu piętnastej butelki. Poza tym Zero świetnie się bije, lecz nikogo zdaje się to nie dziwić. Zarówno walka na pięści jak i z użyciem broni nie stanowi dla niego problemu. Potrafi też strzelać, a co za tym idzie zwykle ma przy udzie kaburę z Sig Sauerem. Potrafi prowadzić zarówno samochody jak i motocykle, ale kawałek serca zostawił przy tych drugich. Poza tym można przypisać mu raczej przeciętny zestaw zdolności. Coś sobie ugotuje, coś naprawi... Ot, zwyczajny facet.
Profesja: Zero zwykle nie zajmuje się niczym konkretnym. Zastraszająca większość ludzi nie przypuszcza nawet, że ten mężczyzna ma jakiekolwiek wykształcenie poza podstawowym. Otóż Zero, jakkolwiek dziwne by to nie było, ukończył szkołę średnią niemalże z wyróżnieniem. Wyuczył się zawodu mechanika i realizowanie się w tym kierunku na ogół sprawia mu przyjemność. Znalazł sobie kawałek miejsca na warsztat i potrafi przesiadywać w nim całymi dniami, chociaż nie czerpie z tego szczególnych zarobków. Znacznie więcej czasu poświęca hobbystycznemu rozkładaniu i składaniu różnych rzeczy (tudzież całych pojazdów) niż faktycznemu naprawianiu za pieniądze. Jednak znacznie ciekawszym zajęciem Zero jest jego nieoficjalny zawód. Zwykli ludzie określają go mianem "najemnika", ale sam Zero nie uważa, by miał z tym coś wspólnego. Sam siebie określa raczej ochroniarzem do wynajęcia albo szemranym żołnierzem. Nie można mu odmówić skuteczności na obu polach. Mężczyzna robi to co wychodzi mu najlepiej i jest całkowicie usatysfakcjonowany swoją pracą.
Zdolności: Najbardziej ikoniczną umiejętnością Zero, z której mężczyzna jest znany i z którą nieodmiennie jest kojarzony jest z całą pewnością zdolność wywoływania apokalipsy na własne życzenie. Zero w wyniku nie do końca zrozumiałych dla niego procesów stał się chodzącym generatorem destrukcyjnej energii, która krąży w nim, regularnie domagając się uwolnienia. Czym jest owa energia też nie jest pewne. Mężczyzna wie jedynie jak ma się jej pozbyć i do czego jest zdolna. Energia ta - nazywana przez niego magią apokalipsy - umożliwia Zero ingerencję w otoczenie z pomocą wszystkich czterech żywiołów. Nie może jednak niczego stworzyć, gdyż energia służy wyłącznie zniszczeniu. Ponadto gdy Zero zechce zrobić coś wymagającego nakładu ogromnej ilości energii zwykle później ma problem z zachowaniem przytomności, leżąc na ziemi. Dlatego właśnie zwykle nie decyduje się na eksplozje zmiatające z powierzchni ziemi calutkie dzielnice, choć wszyscy wiedzą, że byłby w stanie to zrobić. Prawdą jest, że umiejętność ta daje Zero wiele możliwości, ale mimo to mężczyzna stara się radzić sobie bez niej. Nawet tak niewinne sztuczki jak wywołanie na własnej dłoni płomienia na ogół kończą się choć drobnym oparzeniem. Nieco inną kwestią jest to, że gdy energii zbierze się zbyt wiele sama znajduje ujście, które objawia się zwykle spektakularną eksplozją. Nie wspominając o tym, że silne emocje (szczególnie wściekłość) dosłownie wyrywają Zero kontrolę z rąk. Specyficzną cechą tej energii jest też jej powstawanie. Zero musi jeść znacznie więcej niż powinien, gdyż każdy generator potrzebuje paliwa. Stąd niemożliwie wielki apetyt Zero, który w zasadzie prawie nigdy się nie najada, pomimo pochłaniania ogromnych ilości jedzenia. Tytuł Syna Apokalipsy gwarantuje mu także wyjątkową wytrzymałość i odporność oraz sprawia, że mężczyzna po każdym wypadku dochodzi do siebie znacznie szybciej niż normalni ludzie, choć jednak wolniej niż ci obdarzeni regeneracją. W parze z tym wszystkim idzie też największe przekleństwo Zero - niemal całkowita odporność na alkohole. Tam gdzie ludzie liczą kieliszki lub szklanki, Zero liczy butelki, a doprowadzenie go do stanu którego by sobie życzył wymaga sporego nakładu tychże butelek, gdyż Zerusiowi w głowie szumieć zaczyna mniej więcej po przekroczeniu piętnastej butelki. Poza tym Zero świetnie się bije, lecz nikogo zdaje się to nie dziwić. Zarówno walka na pięści jak i z użyciem broni nie stanowi dla niego problemu. Potrafi też strzelać, a co za tym idzie zwykle ma przy udzie kaburę z Sig Sauerem. Potrafi prowadzić zarówno samochody jak i motocykle, ale kawałek serca zostawił przy tych drugich. Poza tym można przypisać mu raczej przeciętny zestaw zdolności. Coś sobie ugotuje, coś naprawi... Ot, zwyczajny facet.
Profesja: Zero zwykle nie zajmuje się niczym konkretnym. Zastraszająca większość ludzi nie przypuszcza nawet, że ten mężczyzna ma jakiekolwiek wykształcenie poza podstawowym. Otóż Zero, jakkolwiek dziwne by to nie było, ukończył szkołę średnią niemalże z wyróżnieniem. Wyuczył się zawodu mechanika i realizowanie się w tym kierunku na ogół sprawia mu przyjemność. Znalazł sobie kawałek miejsca na warsztat i potrafi przesiadywać w nim całymi dniami, chociaż nie czerpie z tego szczególnych zarobków. Znacznie więcej czasu poświęca hobbystycznemu rozkładaniu i składaniu różnych rzeczy (tudzież całych pojazdów) niż faktycznemu naprawianiu za pieniądze. Jednak znacznie ciekawszym zajęciem Zero jest jego nieoficjalny zawód. Zwykli ludzie określają go mianem "najemnika", ale sam Zero nie uważa, by miał z tym coś wspólnego. Sam siebie określa raczej ochroniarzem do wynajęcia albo szemranym żołnierzem. Nie można mu odmówić skuteczności na obu polach. Mężczyzna robi to co wychodzi mu najlepiej i jest całkowicie usatysfakcjonowany swoją pracą.
Song Theme: Landmine - Three Days Grace | Bad Man - Wizardz Of Oz & Joe Pringle | I Have The Power - All Good Things
Miłość: Już dwa razy był bez reszty zakochany. Dwa razy pozwolono mu wierzyć, że to tak na zawsze i, że wszystko będzie dobrze. Za pierwszym razem nawet się ożenił i skończyło się to śmiercią całej jego rodziny. Mniej więcej dlatego Zero postanowił nie bawić się w miłość po raz trzeci, choć nie ukrywa, że kobiety nadal mu się podobają na tyle, by chcieć je czasem poznać ciut bliżej. Z pewnym oporem uświadomił sobie także, iż niewielki odsetek mężczyzn również trafia w jego gusta.
Rodzina: W przypadku Zero należy doprecyzować o którą rodzinę chodzi. Rodzice Zero nie żyją od bardzo dawna. To samo tyczy się wszystkich jego krewnych. Zabiła ich naprawdę nieprzyjemna epidemia, która cudem minęła jedynie Zero. Następna była rodzina, którą Zero założył samodzielnie i która także przeszła do historii w najokrutniejszy z możliwych sposobów. Zero, gdy jeszcze Zero nie był, miał żonę. Miksa dała mu wspaniałe dzieci, które mężczyzna szczerze kochał. Najmłodsza córeczka (i oczko w głowie dumnego taty) nazywała się Celeste, synowie zaś - Bevin i Tazio. Niestety, Zero własnoręcznie musiał pochować całą swoją rodzinę w tym samym miejscu i czasie z powodu mało przyjemnego wypadku, o którym nigdy nie wspomina. Najzwyklej w świecie tęskni za w gruncie rzeczy cudowną rodziną i nie trudno się dziwić, że jest to dla niego drażliwy temat. Mężczyzna nigdy nie pogodził się ze stratą i nie przeszedł należytej żałoby, zatem widmo minionego wydarzenia ciągnie się za nim i dokucza mu aż do tej pory, wracając jak bumerang zdolny przeciąć człowieka w pół. Później była jeszcze Nirvana - dziewczyna która okręciła sobie Zero dookoła najmniejszego paluszka, a potem porzuciła go na tydzień przed jego urodzinami, nawet nie zadając sobie trudu wyjaśnienia dlaczego go zostawia. Jednego dnia zapewniała, że wraz z upływem czasu kocha go bardziej, że nie chce życia w którym go nie ma, a już następnego zwyczajnie zniknęła, oznajmiając, że odchodzi. Najgorsze, że on faktycznie darzył ją uczuciem i po raz kolejny dużo go to kosztowało. Ostatecznie jednak Zero nie jest sam. Za obopólną zgodą razem z Angel nazywają się rodzeństwem. Nie łączą ich żadne więzy krwi, lecz zdaje się, że ani ona, ani on wcale się tym nie przejmują, a nawet zupełnie o tym zapomnieli. Nie ma w tym nic dziwnego skoro w całym tym wielkim świecie mają tylko siebie.
Rodzina: W przypadku Zero należy doprecyzować o którą rodzinę chodzi. Rodzice Zero nie żyją od bardzo dawna. To samo tyczy się wszystkich jego krewnych. Zabiła ich naprawdę nieprzyjemna epidemia, która cudem minęła jedynie Zero. Następna była rodzina, którą Zero założył samodzielnie i która także przeszła do historii w najokrutniejszy z możliwych sposobów. Zero, gdy jeszcze Zero nie był, miał żonę. Miksa dała mu wspaniałe dzieci, które mężczyzna szczerze kochał. Najmłodsza córeczka (i oczko w głowie dumnego taty) nazywała się Celeste, synowie zaś - Bevin i Tazio. Niestety, Zero własnoręcznie musiał pochować całą swoją rodzinę w tym samym miejscu i czasie z powodu mało przyjemnego wypadku, o którym nigdy nie wspomina. Najzwyklej w świecie tęskni za w gruncie rzeczy cudowną rodziną i nie trudno się dziwić, że jest to dla niego drażliwy temat. Mężczyzna nigdy nie pogodził się ze stratą i nie przeszedł należytej żałoby, zatem widmo minionego wydarzenia ciągnie się za nim i dokucza mu aż do tej pory, wracając jak bumerang zdolny przeciąć człowieka w pół. Później była jeszcze Nirvana - dziewczyna która okręciła sobie Zero dookoła najmniejszego paluszka, a potem porzuciła go na tydzień przed jego urodzinami, nawet nie zadając sobie trudu wyjaśnienia dlaczego go zostawia. Jednego dnia zapewniała, że wraz z upływem czasu kocha go bardziej, że nie chce życia w którym go nie ma, a już następnego zwyczajnie zniknęła, oznajmiając, że odchodzi. Najgorsze, że on faktycznie darzył ją uczuciem i po raz kolejny dużo go to kosztowało. Ostatecznie jednak Zero nie jest sam. Za obopólną zgodą razem z Angel nazywają się rodzeństwem. Nie łączą ich żadne więzy krwi, lecz zdaje się, że ani ona, ani on wcale się tym nie przejmują, a nawet zupełnie o tym zapomnieli. Nie ma w tym nic dziwnego skoro w całym tym wielkim świecie mają tylko siebie.
Przyjaciele: Angel. Bezsprzecznie to ją Zero uznał, całkiem słusznie zresztą, za swoją przyjaciółkę. Chociaż ich relacja z początku nie była łatwa, a ta dwójka szczerze się nie znosiła. Zero naprawdę ciężko jednać sobie przyjaciół od pierwszego wrażenia.
Wrogowie: W Kemet zdaje się nie posiadać póki co żadnych znaczących wrogów. Choć nie da się ukryć tego, iż przeważająca większość ludzi mających do czynienia z Zero zdecydowanie go nie lubi, a jeszcze większa grupa pragnie jego długiej i bolesnej śmierci.
Wrogowie: W Kemet zdaje się nie posiadać póki co żadnych znaczących wrogów. Choć nie da się ukryć tego, iż przeważająca większość ludzi mających do czynienia z Zero zdecydowanie go nie lubi, a jeszcze większa grupa pragnie jego długiej i bolesnej śmierci.
Inne: - Zero ma dość kontrowersyjny zwyczaj sypiania nago. Nawet jeśli mieszka z siostrą i codziennie naraża ją tym na traumę. Angel chyba nauczyła się już, by nie wchodzić mu z rana w drogę. Zero najzwyczajniej w świecie nie postrzega nagości jako czegoś niepoprawnego i nie czuje się nijak skrępowany, przechadzając się po własnym mieszkaniu, najwyraźniej zapominając o jakimkolwiek ubraniu. Do tego uparcie twierdzi, że niewygodnie mu spać w czymkolwiek i godzi się na to wyłącznie wtedy, gdy ktoś obcy zostaje na noc w jego domu. Ostatecznie jest święcie przekonany o tym, że nie ma się czego wstydzić, więc tym bardziej nie musi się krępować żadnymi zwojami materiału.
- Jego poranki także mają określony rytm i stały się niejako tradycją. Poza tym, że Zero lubi pospać nieco dłużej niż powinien, każdy dzień zaczyna od zimnego prysznica, żeby względnie się ożywić i kubka mocnej kawy. Bez zrealizowania tych dwóch jakże istotnych punktów Zero czuje się co najwyżej półprzytomnie, a to z kolei wyklucza jakiekolwiek interakcje z jego osobą do czasu aż nie rozbudzi się do końca. Poza tym niewielu ma ochotę znosić jego narzekanie i marudzenie już od rana.
- Każdy, nawet ktoś taki jak Zero, mimo wszystko czegoś bać się musi. Ten gigant także ma coś, co przyprawia go o szybsze bicie serca w najbardziej negatywnym znaczeniu tego słowa. Zero ma w zasadzie wyłącznie dwa zasadnicze lęki. Naturalnie boi się tego, że znowu straci bliskich. Jednakże dominującym u niego strachem zdecydowanie jest ten, zakładający okropne obawianie się kalectwa i konieczności bycia zależnym od innych. Poza tym raczej nic nie jest w stanie go zbytnio przerazić.
- Jednym z charakterystycznych dla Zero nawyków, widocznym jedynie wtedy, gdy mężczyzna intensywnie się nad czymś zastanawia jest stukanie kolczykiem w języku o zęby. Różni ludzie różnie to postrzegają, ale prawdę powiedziawszy sam Zero ma to gdzieś, bo uznaje, że tak myśli mu się jakoś łatwiej i nadal będzie bezwiednie to robił.
- Zero zawsze, niezależnie od warunków i okoliczności, nosi przy sobie swoją obrączkę oraz naszyjnik z różowym szlachetnym kamieniem. Ten wdowiec z obrączką zwyczajnie nie potrafił się rozstać i dlatego stale ma ją w kieszeni. Naszyjnik natomiast był ulubioną ozdobą jego zmarłej żony - to jedyne co zostało mu po jakiejkolwiek prawdziwej rodzinie. Sam Zero pytany o powód dla którego zdecydował się nie rozstawać z naszyjnikiem zwykł odpowiadać krótkim: "Mam go, żeby nie zapomnieć." Czego konkretnie zapomnieć nie chce? Na to pytanie nie zwykł już udzielać odpowiedzi.
- Jego poranki także mają określony rytm i stały się niejako tradycją. Poza tym, że Zero lubi pospać nieco dłużej niż powinien, każdy dzień zaczyna od zimnego prysznica, żeby względnie się ożywić i kubka mocnej kawy. Bez zrealizowania tych dwóch jakże istotnych punktów Zero czuje się co najwyżej półprzytomnie, a to z kolei wyklucza jakiekolwiek interakcje z jego osobą do czasu aż nie rozbudzi się do końca. Poza tym niewielu ma ochotę znosić jego narzekanie i marudzenie już od rana.
- Każdy, nawet ktoś taki jak Zero, mimo wszystko czegoś bać się musi. Ten gigant także ma coś, co przyprawia go o szybsze bicie serca w najbardziej negatywnym znaczeniu tego słowa. Zero ma w zasadzie wyłącznie dwa zasadnicze lęki. Naturalnie boi się tego, że znowu straci bliskich. Jednakże dominującym u niego strachem zdecydowanie jest ten, zakładający okropne obawianie się kalectwa i konieczności bycia zależnym od innych. Poza tym raczej nic nie jest w stanie go zbytnio przerazić.
- Jednym z charakterystycznych dla Zero nawyków, widocznym jedynie wtedy, gdy mężczyzna intensywnie się nad czymś zastanawia jest stukanie kolczykiem w języku o zęby. Różni ludzie różnie to postrzegają, ale prawdę powiedziawszy sam Zero ma to gdzieś, bo uznaje, że tak myśli mu się jakoś łatwiej i nadal będzie bezwiednie to robił.
- Zero zawsze, niezależnie od warunków i okoliczności, nosi przy sobie swoją obrączkę oraz naszyjnik z różowym szlachetnym kamieniem. Ten wdowiec z obrączką zwyczajnie nie potrafił się rozstać i dlatego stale ma ją w kieszeni. Naszyjnik natomiast był ulubioną ozdobą jego zmarłej żony - to jedyne co zostało mu po jakiejkolwiek prawdziwej rodzinie. Sam Zero pytany o powód dla którego zdecydował się nie rozstawać z naszyjnikiem zwykł odpowiadać krótkim: "Mam go, żeby nie zapomnieć." Czego konkretnie zapomnieć nie chce? Na to pytanie nie zwykł już udzielać odpowiedzi.
Twórca: Apocalyptical Deconde
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz