20 czerwca 2017

Myślę, że myślę to, co ty myślisz. I jest to wystarczająco szalone, by zadziałało. A może zwyczajnie szalone, co wcale mi nie przeszkadza.

Min M31
Imię: M717. Poważnie, nie pamięta by kiedykolwiek zwracano się do niego inaczej. Zgodnie z prawem logiki powinniśmy więc nazwać to coś jego właściwym imieniem, chociaż chłopak nie czuje się do niego w żaden sposób przywiązany, bo jaki człowiek chciałby być nazywany ciągiem znaków? Dlatego bardzo mu odpowiadało wymyślone przez siebie nowe imię, Marvel, którego używa cały czas. Z czasem uzbierało się od tego kilka drobnień, jak Marv, Marvie, a nawet Vel, więc na brak ksyw nie musi narzekać.
Nazwisko: Podobnie jak w przypadku imienia, nie jest w stanie przypomnieć sobie żadnego nazwiska jakie mógł posiadać zanim trafił do laboratoriów. Obecnie, dzięki posiadaniu legalnego prawnego opiekuna, w papierach figuruje jako Marvel Cutterwick, co zmyliło ścigających go ludzi, dalej poszukujących niezdolnej do funkcjonowania w społeczeństwie sieroty bez dokumentów.
Pseudonim: Skoro nigdy nie mówiono mu inaczej niż M717, ciężko o znalezienie jakiegokolwiek przezwiska. Nazywano go po prostu Projektem, Obiektem, Siedem-Jeden-Siedem lub Siedemset Siedemnasty. Jednakże gdy przypadkowo trafił pod opiekę Drozda, mężczyzna, nie wiedząc jak się zwracać do dzieciaka bez imienia, wymyślił mu pseudonim ,,Siódemka”, a nieco później pochodne od symboliki numeru ,,Szczęściarz” (wyjątkowo trafnie opisuje życie Marviego). Mimo tego i tak większość mówi mu albo po imieniu, albo per młody, mały czy dzieciak. Takie to są właśnie uroki bycia najmłodszym w ekipie.
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 14 lat
Rasa: Dzięki brakowi wizualnych efektów ubocznych, chłopak z powodzeniem udaje przed światem najnormalniejszą nastoletnią niemowę. W rzeczywistości jest jednak sztucznie stworzonym mutantem o zdolnościach telepatycznych, dopracowanym w nielegalnym projekcie firmy Exeltec. Marv prawdopodobnie został porwany jako dzieciak i długo trzymany pod kluczem z dala od jakichkolwiek wpływów świata zewnętrznego. Korporacja nieumyślnie stworzyła prawdopodobnie najniebezpieczniejszego mutanta chodzącego wolno po Kemecie (patrząc oczywiście na listy KONTROLOWANYCH mutantów), ale na ich szczęście Marvelowi nie siedzi w głowie ani podbój świata, ani zemsta za wyczyszczenie mu pamięci, chociaż zrujnowanie ich interesów byłoby jak najbardziej sprawiedliwą wymianą.
Patron: Logicznym jest, że dziecko trzymane z dala od okropieństw ludzkiego społeczeństwa pozostanie takim, jakim się urodziło: dobrym, i to w najczystszej możliwej tego postaci. Nic więc dziwnego, że czuje się najmocniej przywiązany do ideologii wyznawców Izydy i takim ma nadzieję już pozostać. Chce pomagać ludziom, nawet jeśli jemu nikt nie chciał pomóc.
Charakter: Sztuczne ukształtowanie genów to w dzisiejszych czasach bułka z masłem. Obecnie da się wyhodować w szklanych ścianach właściwie wszystko. Jedynym, czego nie da się powielić, przewidzieć czy zbudować w stu procentach jest charakter. Człowiek jest istotą nieidealną i nieprzewidywalną, co czyni każdego z nas wyjątkowym na swój własny sposób. I Marvie też jest wyjątkowy, chociażby przez fakt, że nie stał się socjopatą, chociaż wszystko by na to wskazywało. Człowiek to zwierzę stadne i wedle przewidywań dziecko wychowywane z dala od rówieśników po prostu nie będzie się umiało wśród nich odnaleźć. Gdyby odkryli, że Marvel świetnie sobie radzi, potrafi zwierać przyjaźnie, a nawet znalazł sobie rodzinę (kryminalistę, ale jednak), pewnie okrzyknięto by to cudem. W końcu czas jaki spędzał z innymi żywymi ludźmi ograniczał się do zadbania o higienę, naukę oraz badania. Tych trzecich było najwięcej - dwie godziny stania w pustym pomieszczeniu w pełnym świetle, naprzeciwko ciebie laboratorant przeprowadzający testy, a za lustrami kolejna dziesiątka pilnie obserwująca i notująca każdy twój ruch. Nic więc dziwnego, że gdyby w chwili obecnej ktoś wypchnął dzieciaka solo przed tłum ludzi, po chwili osłupienia rzuciłby się do panicznej ucieczki, byle tylko ukryć się gdzieś za kurtyną i przeczekać jakiś czas. Dbanie o interakcję społeczną najwyraźniej albo zostało odłożone na później, albo w ogóle nie było go w planach. Pomimo tego chłopak wśród ludzi nie czuje się obco. Lubi towarzystwo, dopóki tylko nie staje się głównym obiektem zainteresowań. W takim wypadku stara się sprowadzać rozmowę na inny tor i, trzeba przyznać, jest w tym całkiem dobry. Nie jest wyjątkowo rozmowny. To już nawet nie kwestia faktu, że jest autentycznie niemy (przy jego zdolnościach to żaden problem), a raczej wrodzonej nieśmiałości i nieufności wobec obcych. Jeśli już się do ciebie przekona, okazuje się wyjątkowo otwarty. Nie potrafi kłamać, ale tego jednego akurat nie żałuje. Chociaż chciałby umieć nieco lepiej ukrywać emocje - w ten sposób może łatwiej wymigiwałby się od pytań o jego stan i niepotrzebnych zmartwień. Ile razy byś go nie pytał, z nim zawsze jest wszystko w porządku, niczego mu nie potrzeba. Ale że kiepsko udaje, to ciężko mu przekonać resztę, że faktycznie tak jest. Marvel w ogóle się sobą nie przejmuje, a całą swoją troskę wydaje się poświęcać reszcie świata. A ponieważ jest telepatą, ukrycie czegokolwiek przed nim stanowi prawdziwe wyzwanie. Może nie umie czytać myśli wedle własnych chęci, ale nie trzeba mutacji by potrafić wyczuć nastrój osoby obok. Za empatią, zgodnie z logiką, idzie także chęć niesienia pomocy. Nie lubi krzywdzić innych ani patrzeć na cudzą krzywdę. Nieważne kto cierpi, dla Marviego nie jest wrogiem, a żywą istotą potrzebującą czyjegoś wsparcia. Jeśli jeszcze na dodatek chodzi o kogoś mu znajomego, troska sięga apogeum. W połączeniu z legendarnym uporem typowego nastolatka, otrzymujemy z lekka irytującą opiekuńczość, od której ciężko uciec. Jedno trzeba przyznać: to idealna osoba do wyżalania się. Przypadkowe poznawanie cudzych myśli nie jest dla niego czymś przyjemnym, bo nie lubi naruszać cudzej prywatności i dlatego właśnie nie rozpowiada niczego co słyszał, nieważne czy to uszami czy umysłem. Cokolwiek mu powiesz, zostanie między wami aż do czasu, gdy sam zmienisz zdanie. Cutterwick myśli zaskakująco dojrzale jak na swój wiek, a co za tym idzie jest zdecydowanie mądrzejszy niż wygląda. To typowy samouk i większość nauczycieli od zawsze nieświadomie doprowadzał do szewskiej pasji (w końcu mało który człowiek z doktoratem lubi być SŁUSZNIE poprawianym przez młodszego o ponad dwadzieścia lat gówniarza). Chociaż niejeden raz słyszał jaki to jest niesamowity - kilka razy nawet nazwano go ,,przyszłością czegośtam i innegośtam” - Vel czuje się wręcz przeciwnie. To zaskakująco skromny chłopak, nie lubiący chwalić się swoimi osiągnięciami, często wyolbrzymiając cudzy wkład by odciągnąć uwagę od własnej osoby. Cieszy się cudzym szczęściem i tyle mu wystarcza. Łatwo jedna sobie obcych ludzi już samym swoim sposobem bycia. Koniec końców każdy znajduje powód do polubienia tego dziwnego, szczerze uśmiechniętego dzieciaka. Ciężko się na niego choćby gniewać, bo Vel aż nadto zdaje sobie sprawę z własnych błędów i długo nie potrafi wybaczyć samemu sobie. Za to szybko (czasami zbyt szybko) wybacza innym. Wszędzie szuka własnej winy, nawet jeśli taka nie istniała. Pod tym względem zachowuje się jak typowe szczenię: kopniesz je, ono zaskuczy, ale przybiegnie przeprosić, że wlazło ci pod nogi. Patrząc na to wszystko, nienawidzenie Marvela wydaje się być niezgodne z wszelkimi normami.
Aparycja: Z wyglądu Marv jest typowym nastolatkiem. Przez swoją posturę wydaje się jednak młodszy niż w rzeczywistości - ma nieco ponad metr pięćdziesiąt wzrostu i szczupłą, chuderlawą wręcz sylwetkę. Jego postać wydaje się wręcz mówić ,,Nie zwracaj na mnie uwagi, jestem nikim ważnym”. Wszystkie jego ubrania wyglądają jakby były o rozmiar za duże, a chłopak na dodatek woli workowate ciuchy od ciaśniejszych. Najczęściej więc ma na sobie szorty lub luźne jeansy, kolorowe tenisówki i podkoszulek, czasem zakładając też bluzę z kapturem. Nieodłącznym elementem jego stroju są cienkie bransoletki z kolorowych rzemyków na obu rękach, równo po trzy na każdej. Odwracają uwagę od podłużnej poszarpanej blizny na lewym przedramieniu. Niegdyś w tym miejscu znajdował się tatuaż z numerem ,,M717”, chłopak jednak przed kilkoma laty zdecydował się go samodzielnie wypalić. Twarz ma delikatne rysy i jasną cerę, pozbawiona jest wszelkich śladów piegów, trądzika czy blizn (poza rozciętą prawą brwią). Przez kolor oczu i włosów wiele osób bierze Marvela za rodzonego brata Eli’a Cutterwicka, a nie przybranego, co bardzo jest im obu na rękę. Faktycznie, młody również posiada kruczoczarne włosy i czysto błękitne oczy, jednak w przeciwieństwie do brata jego fryzura zawsze wygląda na zadbaną, w niebieskich tęczówkach zaś zamiast iskry szaleństwa widać ciepły płomień. Boki głowy Marva są prawie zupełnie wygolone, dłuższe włosy zaczesuje starannie do tyłu (a przynajmniej tak to wygląda - wydają się naturalnie tak układać). Chociaż jest niemową, posiada głos (jak się później dowiesz w zdolnościach) i to wyjątkowo ładny. Coś sprawia, że po prostu miło się go ,,słucha”. Gdyby tylko posiadał zdrowe struny głosowe i nie bał się publiczności, pewnie poszedłby w kierunku śpiewu, a nie medycyny. Sądząc po cudzych opiniach, mógłby wiele w tym temacie osiągnąć.
Zdolności: Skomplikowana mutacja Marvela ogółem pozwala mu włamywać się do cudzych umysłów. Od biedy można go nazwać telepatą, aczkolwiek jego umiejętności nie kończą się tylko na tym. Najbardziej podstawową i obecnie już naturalną dla chłopaka zdolnością jest komunikacja. Marvie potrafi połączyć się z czyimś umysłem i przekazać mu wiadomość. Odbiorca ,,słyszy” wtedy właśnie głos Marvela, który - gdyby nie kalectwo - wydobywałby się z jego ust. Początkowo może to być dezorientujące, ale szybko idzie się przyzwyczaić. Marvie potrafi także ,,poszerzyć pole odbioru” aby słyszała go naraz więcej niż jedna osoba. Z logicznych powodów woli jednak nie rozgłaszać tego na prawo i lewo - przeciętna pani sklepikarka dostałaby zawału, gdyby jakiś dzieciak podziękował nie otwierając ust. Z tego powodu nauczony jego biegłego migowego, jak każda normalna niemowa. Wachlarz mentalnych mocy Vela zahacza także o (nieco sztampowe i powtarzalne) czytanie w myślach...a raczej ,,zahaczałby”, gdyby młody poważnie wziął się za rozwijanie tej umiejętności. Nie cierpi naruszania cudzej przestrzeni osobistej, a grzebanie w cudzym umyśle jest chyba najgorszym z możliwych tego sposobów. ,,Myśli powinny pozostawać twoją jedyną nietykalną ostoją” - tym hasłem właśnie się kieruje, aczkolwiek nie potrafi całkowicie się odciąć od wglądu w cudzy umysł. W końcu jakoś musi się komunikować z resztą świata. Zdarza mu się, że zupełnie przypadkiem idąc ulicą usłyszy jakąś zabłąkaną myśl, często całkowicie wyrwaną z kontekstu. Najprościej o taki przypadek właśnie w tłumach, ale gdy ma do czynienia z jedną konkretną osobą, nie otoczoną zagłuszającymi ją innymi, pewnie mógłby w stanie zaglądnąć głębiej do jej myśli. Potrafi wyczuwać wokół siebie cudze świadomości. Najłatwiej odnajdywać mu ludzi, nieco gorzej idzie ze zwierzętami, bo ich umysły są dla niego w zupełności obce i chaotyczne. Mózg Marva jest w stanie przyswoić i zachować więcej informacji niż to naturalnie możliwe dla kogoś w jego wieku. Stąd właśnie brak potrzeby normalnego trybu nauki i pomimo jego braku dzieciak świetnie sobie radzi. Ukierunkowuje się głównie na medycynę, a konkretnie chirurgię (marzy o ratowaniu ludzi naprawdę na poważnie). Obecnie samodzielne zszywanie małych, powierzchownych ran nie stanowi dla niego problemu, nie wspominając o znajomości procedur dezynfekcji. I o ile wszystkie z wymienionych do tej pory zdolności nie wymagają od niego właściwie żadnego wysiłku, o tyle ostatnia na dłuższą metę właściwie zwaliłaby go z nóg, gdyby z niej częściej korzystał. Chodzi mianowicie o całkowite ZNISZCZENIE cudzego umysłu. To bardzo paskudna i nieodwracalna procedura, kończąca się cieknącą z nosa i uszu krwią oraz, oczywiście, zgonem. Pacyfistyczna ideologia Marviego i wstręt przed zadawaniem innym bólu zabraniają mu korzystać z tej umiejętności, ale jeśli okoliczności zmuszą go do ostateczności, jest w stanie zabić w ten sposób właściwie każdego o słabszym umyśle niż jego własny. Wymaga to jednak nakładu sił i po czymś takim sam mutant czuje się nienajlepiej. Jeśli już musi się jakoś bronić, woli nie naciskać do samego końca, powodując u napastnika tymczasowe bóle głowy i dezorientację.
Profesja: W sumie to jest właściwie nikim. W teorii właśnie przechodzi nauczanie indywidualne, ale tak jakby żaden nauczyciel nie chciał z nim wysiedzieć. Obowiązek szkolny dalej wypełnia, tylko że zupełnie sam, pochłaniając pożyczone z biblioteki książki i co jakiś czas pisząc z tego egzamin w prawdziwej szkole razem z innymi dzieciakami na naukach indywidualnych. Tym sposobem zdobył świadectwo ukończenia szkoły podstawowej, chociaż uczył się do tego tylko rok. Raz na jakiś czas młodym Cutterwickiem interesuje się opieka społeczna, spławiana później dzięki znajomościom jego brata.
Song Theme: Bullet With A Butterfly Wings - Tribe Society | Last To Fall - Starset | Running - ONLAP
Miłość: Patrząc na średnią wieku innych Świadomych, Marv chyba nie ma czego tu szukać. Póki co jest jeszcze dzieckiem...pod względem psychicznym prawie dorosłym, ale fizycznie jeszcze musi sporo poczekać. Przez ten czas woli się skupić na nauce, nie rówieśniczkach. Zwłaszcza, że przy dziewczynach blisko jego wieku strasznie plącze mu się język...
Rodzina: Tej genetycznie z nim powiązanej nie pamięta, ale za to ma Eli’a, którego zna na tyle długo by zastępował mu prawdziwego członka rodziny. Ba, odkąd ma papiery prawnego opiekuna to nawet w świetle prawa tak jest. Ojciec może z niego żaden, ale rolę starszego brata sprawuje idealnie...nawet jeśli to Marvelowi częściej przychodzi zszywać jego rozciętą skroń po bójce. W końcu ktoś z tej dwójki musi czasem udawać dorosłego i najwyraźniej bez żadnych dyskusji zdecydowali się robić to na zmianę.
Przyjaciele: Oczywistym i koniecznym wpisem na tej liście jest Eli. Poza nim ma też za co dziękować Sully’emu.
Wrogowie: Marv raczej nie zwykł żywić do kogoś złych uczuć, ale tutaj jednak powinien wpisać Exeltec. Nie nazwiska. Ogółem CAŁĄ firmę. Zwykli z przeprowadzania paskudnych, nielegalnych eksperymentów, a Marvel jest żywym dowodem łamania prawa. Właśnie przez ten fakt wciąż nie przestali go ścigać, niszcząc jeszcze więcej przepisów, byleby tylko nikt się nie dowiedział o istnieniu obiektu M717. Pewnie chłopak mógłby pójść z tym do sądu i powołać brata jako świadka...ale kto by im uwierzył? Niezarejestrowany mutant i najemnik kontra świetnie prosperująca korporacja biotechnologiczna. Prędzej oni trafią do więzienia niż Exeltec.
Inne:  - Wychowywanie w zamknięciu musiało mieć jakieś negatywne skutki. W przypadku Marvela jest to seria różnych fobii, nierzadko wcale ze sobą nie powiązanych. Przykładowo, nie boi się wysokości, ale jest batofobikiem - obawia się schodzenia po stromiznach, czy choćby zbyt wąskich schodach. Równocześnie jest z lekka klaustrofobikiem, więc i z ciasnymi windami może mieć problem. Przerażają go psy i pająki (inne stawonogi pewnie też), jednak na każde inne zwierzę patrzy z fascynacją, a bawić potrafi się nawet z pszczołą. O tym, że wręcz chorobliwie nienawidzi występów publicznych już wspominałam. Pod żadnym pozorem nie chce też dotykać broni, chociaż Eli niejeden raz próbował nauczyć go strzelać.
  - Mutacja Marviego przejawia efekty uboczne w postaci kilkugodzinnych nieprzyjemnych bólów głowy. Dzieje się to raz na jakiś czas, często nieproporcjonalnie zmienny. Między ,,atakami” może minąć równie dobrze miesiąc co kilka dni, a częstotliwość korzystania z mocy wydaje się nie mieć na to wpływu. W takie dni chłopak zachowuje się wręcz nienaturalnie jak na niego - jest markotny, stroni od towarzystwa i nie może się zmusić do jedzenia. Lekarstwa jeszcze na to nie znalazł i jedynym wyjściem pozostaje przeczekanie tego gdzieś na uboczu z książką w ręku lub słuchawkami na uszach.
  - Jak było już wspomniane, Velowi ciężko ukrywać emocje, zarówno pozytywne jak i negatywne. Najgorzej mu to wychodzi ze zdenerwowaniem i zakłopotaniem, gdyż posiada głupi nawyk obracania palcami jednej dłoni bransoletek na drugiej. Niejeden raz próbował się tego oduczyć, ale to najwyraźniej niewykonalne. Do tego łatwo zauważyć u niego rumieńce.
  - Uwielbia muzykę. Gusta ma naprawdę przemieszane, bo właściwie słucha wszystkiego co tylko mu się spodoba, ale można wyróżnić na pierwszym miejscu rock (nawet agresywny, czego najwyraźniej nikt mu nie przypisuje sądząc po zdziwionych minach) i folk z domieszką indie. Lubi też dobry sprzęt do odtwarzania. Zgubił już kilkanaście playerów MP3 i tyleż (jeśli nie więcej) słuchawek. Jeśli tylko może, woli słuchać muzyki z głośników niż przez słuchawki, aczkolwiek lepiej mu nie dawać do rąk pokrętła głośności. Sąsiedzi już niejeden raz złośliwie zwracali uwagę, że Marv najwyraźniej jest nie tylko niemy, ale i głuchy.
  - Ma słabość do ptactwa. To zapewne zasługa Drozda i jego zwierzaków, którymi Marvie również się zajmuje. Jeśli wyszedł nie dając dogłębnej odpowiedzi gdzie, najpewniej karmi pierzastych przyjaciół w parku.
Twórca: Nyan Cat

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz