Imię: Stanowczym plusem posiadania rozpoznawalnej ksywy jest fakt, że mało kto przejmuje się wtedy twoim właściwym imieniem, gdyż nie budzi podobnego respektu. Stąd też Eliah nie boi się przedstawiać, nawet zupełnie nieznajomym, aczkolwiek może to być powodowane zarówno pewnością siebie, jak i drobnym brakiem instynktu samozachowawczego. Wszyscy nie życzący mu śmierci znajomi zwracają się do niego per Eli (czyli ,,ilaj”, tak dla upierdliwej Redowskiej dokładności), sporo z nich może nawet nie zdawać sobie sprawy, że to zdrobnienie. Nikomu to nie przeszkadza, łącznie z samym właścicielem imienia, który właściwie nawet woli obecną wersję.
Nazwisko: Skoro dzieli swoje znajomości na ,,pożyję” i ,,nie pożyję”, ta druga grupa też jakoś musi czymś przeklinać. I z reguły używają właśnie z pozoru niewinnego słowa ,,Cutterwick”, zastępującego pewnie już masę różnych określeń.
Pseudonim: Nie wszyscy mają ten przywilej, by wyzywać go po nazwisku - w przeciwieństwie do imienia, Eliah używa go raczej rzadko przy przedstawianiu się mniej lub bardziej przyjacielskim ludziom. Ci ,,niegodni” do tych informacji dokopują się sami, początkowo sugerując się odbitym już w historii miasta krótkim hasłem ,,Drozd”. Czemu akurat nazwano najemnika po małym pierzastym koleżce - nie mi sądzić. Sam Eli uważa, że to bardziej oryginalne niż podobne tematycznie ,,szlachetniejsze” miana. W końcu ,,Dałeś się wykiwać Drozdowi” brzmi zgoła zabawniej, niż gdybyś wstawił tam orła, sokoła, czy inne cholernie powtarzalne pseudonimy.
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 29 lat
Rasa: Sam uznaje się za człowieka z problemami psychicznymi, jednak sporo osób (mądrzejszych od niego) twierdzi, że jest tu coś więcej na rzeczy. Rzekome ,,schorzenia” Eli’a podobno wyglądają na coś innego. Do mutacji temu czemuś daleko, co jeszcze bardziej doprowadzało każdego z zainteresowanych sprawą lekarzy do szału. Ale jako że Drozd woli proste, nie skomplikowane myślenie, łatwiej jemu i reszcie świata przyjąć, że jest po prostu kolejnym wariatem słyszącym głosy w głowie.
Patron: Cutterwick w oczach reszty świata spełnia wszelkie wymogi przeciętnego kryminalisty, w tym i ten traktujący o patronacie Seta. Z tą różnicą, że ma go właściwie od dziecka i, w przeciwieństwie do większości wyznawców owego bóstwa, nie jest ani krytym ateistą, ani fanatykiem, a zupełnie normalnym wierzącym (więc w teorii niektórych sceptyków ,,nie istnieje”). Wszystko zaczęło się od pokrytego krwią medaliku w kształcie łba o trójkątnych uszach i towarzyszących jego zdobyciu okolicznościach. Uznał to za symbol swojej walki o przeżycie w przestępczym półświatku, nie samych zbrodni jakie popełnił i zamierza popełnić. Jego przeświadczenia dopełniają wspomnienia przymusowych podróży jakie musiał odbywać. Jest więc zarówno przestępcą, walczącym i podróżnikiem - wszystkie trzy główne cechy patronatu Seta w jednym.
Charakter: Jestem wariatem i dobrze mi z tym! - gdyby Eli należał do jakiegoś kółka Anonimowych Wariatów, nadrukowałby sobie to hasło na koszulkę i paradował w niej wszędzie, pokazując jak bardzo jest dumny ze swojego optymistycznego podejścia do życia. Ale do żadnego tego typu zgromadzenia nie dołączył, pozostaje mu więc wykrzykiwać to ludziom w twarz. No dobra, nie dosłownie (chociaż to musiałoby być niesamowicie zabawne), a raczej w kwestii swoich poczynań i ogólnej autoprezentacji. W jego towarzystwie raczej prędzej niż później zdasz sobie sprawę, że pracujesz z człowiekiem, którego w XVI wieku umieszczono by na ,,Placu Szaleńców”. To już nawet nie kwestia jednej z definicji szaleństwa, jaką jest posiadanie choroby psychicznej, bo w przypadku Drozda psychologowie rwali sobie włosy z głowy szukając odpowiedzi na pytanie ,,Co ci dolega, do ku*wy nędzy?!”. Wszelkie badania próbujące ujednolicić schorzenie Cutterwicka sprowadzały się do czegoś pomiędzy zaburzeniem osobowościowym i schizofrenią, ale w obu opcjach widnieją wyraźne luki. Mężczyzna nie lubi naukowego pieprzenia równie bardzo co reklam w internecie i woli zdecydowanie prostsze, pozbawione niezrozumiałych niuansów stwierdzenie ,,Słyszę coś, czego inni nie słyszą i tyle”. W sumie to był nawet w szoku, że nie ma na to kolejnej skomplikowanej nazwy, ale nie jemu się w tym babrać przystało i bardzo się z tego cieszy. By postawić sprawę jasno: w głowie Eli’a mieszka coś nienawidzącego wszystkiego co dobre, szczęśliwe i ogólnie żywe. To coś karze mu robić niekoniecznie zgodne z jego moralnym kodeksem rzeczy, toteż nauczył się tego nie słuchać, bo koniec końców ignorowanie Głosu nie przynosi żadnych negatywnych następstw, poza drobnym bólem głowy od marudzenia. Normalni ludzie pewnie się z czymś takim kryją, ale Eliah ma w swojej małej sławie zapisaną etykietkę dziwaka, toteż nie ma sensu udawać, że sprawy mają się inaczej. Stąd też może się zdarzyć, że w twoim towarzystwie powie coś na głos, czasem zupełnie nie na temat, jakby komuś odpowiadał, po czym machnie ręką wyjaśniając krótko ,,To nie do ciebie, wybacz”, po czym wróci do normalnej rozmowy jak gdyby nigdy nic. Jego rozmówcy wtedy albo to ignorują, albo zadają masę ciekawskich pytań, na które udziela jedną, jak najbardziej zrozumiałą odpowiedź, byleby tylko nie rozczulać się dalej nad tym nudzącym tematem. Słuszniejszym wyjściem jest to pierwsze. Mało dziwi fakt, że po czymś takim nowopoznana osoba już na pewno utrze sobie zdanie na twój temat, ale wyzywanie od wariatów już dawno przestało go ruszać. Jak dla niego bardziej niezrównoważony psychicznie jest człowiek obrabowujący ludzi, czy zdradzający swoją żonę - krew się nie leje, żadnych schorzeń u nich nie stwierdzono, jednak krzywdę czynią gorszą niż fizyczną. Wychodzi na to, że podręcznikowy szaleniec mógłby ich nauczyć co nieco o moralności poczynań, ale kto by go tam słuchał, prawda? Cutterwick udowadnia, że ma nierówno pod sufitem jeszcze na inne sposoby. Choćby chorobliwym optymizmem i raczej niezdrowym poczuciem humoru. Jeśli uśmiecha się jak dzieciak przed gwiazdką (w taki bardziej niż niepokojący sposób), a zapytany o powód nie udziela jednoznacznej odpowiedzi, cofnij się kilka kroków i przygotuj na wszystko. I, brońcie bogowie, NIE WIERZ na 100% w słowa ,,Ale będzie ubaw!” - prawdopodobnie bawić się będzie tylko on, bo tobie przyjdzie sprzątać. Ma na wyrost pewności siebie, i to w ten niebezpieczny dla reszty otoczenia sposób. Czasem zdarza mu się po prostu zapomnieć, że nie jest niezniszczalny i uświadomić to sobie dopiero gdy kula zaświszczy zbyt blisko jego ucha. Plus jest taki, że częste wpadanie w tarapaty nauczyło go odnajdywać wyjście nawet z najbardziej beznadziejnej sytuacji. Jest niezrównanym mistrzem improwizacji, myśli z reguły nieszablonowo, a na dodatek nie popiera istnienia przymiotnika ,,niewykonalne”. Jeśli chcesz dokonać niemożliwego, zostaw to jemu. Wszelkie plany z początku mogą wydawać się chaotyczne i bez sensu, ale w pewnym momencie ułożą się w zaskakującą całość, dając efekt, na który nie będziesz narzekać. Można to nazywać fuksem, po prawdzie jednak są to oznaki ukrytego geniuszu, bo choćby nie wiadomo jak Drozd udawał idiotę, w końcu wychodzi na jaw jego wcale nie tak ograniczona inteligencja. Okazuje się, że można być stukniętym i sprytnym w tym samym czasie, nie potrzeba też do tego świadectw z paskiem. A inteligentny szaleniec to wyjątkowo niebezpieczne połączenie. Człowiek inteligentny zdoła przeżyć, wariat nie ma nic do stracenia, a inteligentny wariat osiągnie to wszystko i wyjdzie na plus. Eliah jest na dodatek paskudnym oszustem i wprawionym kłamcą, zdolnym oskubać cię do suchej nitki zanim się zorientujesz. Ale mimo wszystkich swoich wad, trudno nazwać go ,,tym złym” tej historii. Ma na koncie dobre uczynki, których nie uczyniłby żaden superbohater, bo wymagały paskudnych środków. Pomaga ludziom, bo czuje, że to uspokaja jego zszargane sumienie. Wbrew wszelkim pogłoskom, nie zrobiłby dla kasy wszystkiego. Odkąd w jego życie zaplątał się pewien dobry do bólu mutant, ułożył sobie swego rodzaju niespisany kodeks określający jak daleko może się posunąć i dla jakich celów. I owszem, posiada ,,cele wyższe” - każdy je ma, niezależnie od tego jak bardzo się zapiera. A priorytetem Cutterwicka zdecydowanie są jego bliscy. Tylko dla nich zdołałby zrobić wszystko, nie myśląc o konsekwencjach. Jak się można domyślić, lubi przeczyć stereotypom. Kolejnym tego dowodem jest jego obeznanie w literaturze, o które już absolutnie nikt by go nie posądzał. Po prostu lubi zaskakiwać ludzi i tylko od nich zależy, czy będzie to zaskoczenie miłe, czy wręcz przeciwnie.
Aparycja: Jeśli spodziewasz się jakichś wyraźnych oznak ,,inności” już przy spojrzeniu na osobę Eliaha, mocno się zawiedziesz. Nie licząc rzadko schodzącego z twarzy podejrzanego wyszczerzu, Drozd jest całkiem normalną osobą. Metr osiemdziesiąt wzrostu i przeciętna budowa ciała raczej nie rzucają się strasznie w oczy, tak samo ubiór typowego motocyklisty. Nienormalność zaczyna się dopiero na bliznach - ,,szpetną mordkę” Cutterwicka (jak to zwykł mówić o swojej twarzy) pokrywa wiele drobnych blizn, niektóre widoczne od razu, a inne dopiero gdy się przyjrzysz. Najbardziej widoczne są chyba blady ślady zdobiące czoło, rozcięcie na prawej brwi i podobne nad wargą. Czarne włosy tworzą popularny ,,artystyczny nieład”, zaczesane byle jak do tyłu, brodę porasta kilkudniowy zarost. Posiada rzadko spotykany czysto błękitny odcień oczu. Pewnie mógłby nimi oczarować niejedną damę, gdyby nie tkwiący w nich zbójecki błysk (jakby już uśmiech nie stanowił wystarczającego ostrzeżenia). Jako że w większość miejsc udaje się motorem, na mieście najczęściej zobaczysz go w podszywanej ochraniaczami kurtce i czarnych spodniach do kompletu. Jak wspomniałam, nie jest idiotą i nie popiera jazdy bez odpowiedniej ochrony, a jego profesja często zmusza go do częstej jazdy. Wygodniej więc jest pozostawać w jednym stroju. Co do innych elementów szczególnych, Eli na szyi dosłownie zawsze nosi medalik przedstawiający łeb zwierzęcia Seta. Często obraca nim między palcem dwoma palcami, jakby miało mu to przynieść szczęście, a skoro jeszcze żyje w jednym kawałku, to chyba można uznać jego przekonanie za słuszne. Głos Drozda wbrew przezwisku posiada sporadyczną zadrę: co jakiś czas staje się lekko chrapliwy, jakby coś podchodziło mężczyźnie w gardle. Wszystko przez pewien wypadek podczas pracy, gdy uszkodził sobie struny głosowe. Do dzisiaj ma na szyi szeroką bliznę, na widok której większość mimowolnie się krzywi (z czego chłopak czerpie niemałą przyjemność).
Zdolności: Nie posiada jakiejś konkretnej specjalizacji. Potrafi zająć się właściwie wszystkim, od napadu, włamań, przez porwania aż po likwidowanie konkretnego celu. Pewnym jest jednak, że nie nadaje się do działań skrytobójczych czy szpiegostwa, bowiem właściwie wszystko co robi wychodzi z hukiem, niezależnie od tego czy to planował, czy nie. Czasem dosłownym - Eli ma zapędy piromana, chociaż sam zaprzecza by tak miało być. Jest święcie przekonany, że nie tylko jego satysfakcjonuje widok doskonale rozplanowanej destrukcji...tej nierozplanowanej czasem też, ale lepiej, by wszystko szło po jego myśli. W sprawie ładunków wybuchowych przejawia niespotykaną u niego dokładność i cierpliwość. Wszystko precyzyjnie planuje - skład, kombinacje, rozłożenie ładunków - aby pod koniec dać wszystkim taki pokaz fajerwerków jakiego jeszcze Kemet nie widział. Rzadko jednak ktoś godzi się dopuszczać go do materiałów wybuchowych i w sumie nic dziwnego - w jego rękach już zapałki są wystarczająco niebezpieczne, nie wspominajmy więc o C4. Chociaż potrafi posłużyć się karabinem, jego główną bronią pozostają pistolety, pomimo wszelkich złośliwości o braku precyzji i rozrzucie. Jak do tej pory jeszcze go nie zawiodły. Dodatkowo będąc przyzwyczajonym do jednego sprzętu, jesteś do niego przyzwyczajony i doskonale go znasz. Poza tym Colty przynajmniej jest w stanie skutecznie ukryć, czego nie można powiedzieć o choćby SMG. Trzeba przyznać, że Drozd jest dobrym strzelcem. Zna się nieźle na broni palnej, a wiedza ta okazuje się przydatna nie tylko przy wyborze arsenału (którego i tak nie zmienia). Pomóc może chociażby znajomość rozmiaru magazynka (,,Dwa słowa, młody: licz kule.”), ale rozpoznanie w zasięgu, rozrzucie czy choćby wadze także się przydaje. Dzięki takim szczegółom umie szybko rozpoznać z jakim typem przeciwnika ma do czynienia, a co za tym idzie obstawić także jego słabe i mocne strony. To świetny kierowca, na dodatek nie pozbawiony prawa jazdy, w co wiele osób w pierwszej kolejności wątpi. Chociaż nie posiada samochodu i woli zostać na siodełku ścigacza, radzi sobie właściwie ze wszystkim posiadającym kierownicę. Sam motor, podobnie jak pistolety, zna na tyle, by wyrabiać z nim rzeczy niemożliwe i popularnie określone ,,niebezpiecznymi” (no i nierzadko tam, gdzie w teorii nie powinno się wjeżdżać). Jego życiowa dewiza każe mu przede wszystkim ufać sobie i swojemu sprzętowi, dlatego właśnie stanowi żywy dowód na to, że w mutacja nie jest koniecznością dla odniesienia sukcesu w przestępczym półświatku. Tak powtarza każdemu, chociaż po prawdzie sam czasem korzysta jednak z nienaturalnej pomocy. Mianowicie Głos tkwiący w głowie Eli’a czasem okazuje się mówić nieco więcej niż typowe rozkazy do wymordowania otoczenia. To ,,coś więcej” okazuje się wyjątkowo przydatne. Głos najwyraźniej nie wymaga widzenia tego, co Eliah, bo jest w stanie ostrzec go o napastniku nawet jeśli zachodzi mężczyznę od tyłu. Dzięki temu wie co powinien zrobić, a wiele osób potem jest przekonanych, że posiada jakiś zmutowany gen odpowiadający za przyspieszoną reakcję. Oczywiście nie widzi sensu się tym chwalić. Gdy na pytanie odpowiada ,,Głos mi pomógł.” i tak mu nikt nie wierzy.
Profesja: Podręcznikowa definicja każe go nazywać ,,najemnikiem”, ale najemnik najemnikowi nierówny. Owszem, spory okres w jego życiu stanowiło wykonywanie parszywej roboty za dowalone krwią pieniądze tych, którzy umywali ręce zaraz po uściśnięciu jego dłoni na ,,do widzenia”. Jednakże od kilku lat jest bardziej wybredny w wyborze swoich zadań, a mówiąc dokładniej: ustalił sobie granice. W skrócie można by opisać Eliaha jako gościa, który pomoże tam, gdzie władza nie da rady. Sprzątnie kolesia, który ci grozi, zrobi nieuczciwemu garniakowi to, na co sąd by się nie odważył, odzyska skradzione ci dobro siłą i odwiedzi złodzieja - słowem: uniwersalność. Dalej bierze za to pieniądze, dalej robi paskudne rzeczy, dalej łamie prawo, ale mimo wszystko z reguły czyni zwykłym, bezradnym ludziom więcej dobra niż szkody. Mimo wszystko na jego reputacji dalej widnieją zakrzepnięte plamy, wsiąknięte głęboko w tkaninę. Wywabienie tego octem i cytryną zajmie mu pewnie jeszcze dziesięć lat, ale przynajmniej sumienie ma spokojne...w miarę.
Song Theme: Ego - Tribe Society | Broken Glass - Three Days Grace | Dignity - New Politics
Miłość: Krótko uznajmy, że to kawaler jak każdy inny - nie ma nic do towarzystwa kobiet, ale profesja najemnika (słynna już z tolerancji obu płci) nauczyła go by nie głupieć na widok cy...ładnej buzi. Specjalnie się nie ogląda za nikim konkretnym, a przez dwójkę skurczybyków - tego w głowie i tego realnego - samotność raczej mu nie grozi. Ale pomimo tych zapewnień Marv, jak na prawdziwego brata przystało, przy każdej miłej dziewczynie odwala różne cyrki, by zwrócić mu delikatnie uwagę na możliwość zmiany statusu ,,singiel”, po czym włącza tryb niewinnego brzdąca przyciągającego laski jak magnes. Bardziej od wynikających z tego nieporozumień wkurzający jest chyba tylko fakt, że twój młodszy brat ma lepsze powodzenie niż ty.
Rodzina: Marvel. Bez wątpienia. W takich sprawach DNA nie powinno mieć prawa głosu. Trzymają się razem już pięć lat - od trzech Eli jest nawet prawnym opiekunem Marviego - i znają się na wylot. Młody dzięki telepatii czasem nawet słyszy ten sam upierdliwy głos zamieszkujący łeb Drozda, a aż tak to chyba przed nikim innym Cutterwick nie będzie umiał się otworzyć. Ciężko stwierdzić czy to relacja rodzicielska czy braterska, ale kogo to obchodzi? Grunt, że w chwili obecnej grożenie dzieciakowi ciągnie za sobą zadarcie z szalonym najemnikiem. A dla ludzi grożących Marvelowi ma osobną listę i osobne kary.
Przyjaciele: Poza Marvem, Cutterwick musi przyznać, że ma pewien dług wdzięczności wobec Rychlika, którego jest właściwie ,,stałym klientem” w sprawie zacierania śladów, zarówno jego jak i dalej poszukiwanego małego telepaty.
Wrogowie: Z reguły łatwiej zbiera właśnie wrogów, jednak wśród świadomych nikogo sobie nie przypomina. Co prawda gra na nerwach pewnemu niesławnemu strażnikowi, ale oboje zdecydowali się kierować zasadą ,,świadomy świadomego nie wkopie”. Ale przyjaźni raczej między nimi nie ma.
Inne: - ,,Schizofrenia” Eli’a to naprawdę nietypowy przypadek. Nie widzi rzeczy nieistniejących, ale nieustannie słyszy bezpłciowy głos. W sumie ,,słyszy” to chyba złe słowo, bo coś co możesz usłyszeć możesz też opisać, a Drozd nie jest sobie w stanie przypomnieć barwy, tonu czy choćby płci mówiącego. Pewny jest tylko jednego: emocji. Przy takich pokładach nienawiści i sadyzmu sączonych ci do umysłu dzień w dzień każdy straciłby zmysły. Fakt, że facet mimo tego jest w stanie normalnie funkcjonować w cywilizowanym społeczeństwie stanowi chyba jasny dowód na istnienie pewnej różnicy między ,,wariatem”, a ,,psychopatą”. Ba, Głos czasem nawet okazuje się pomocny ostrzegając Eli’a lub dostrzegając rzeczy, które początkowo przeoczył. To i możliwość scharakteryzowania osobowości bytu (bo Eliah jest PEWIEN, że to coś ISTNIEJE) jest na tyle podejrzane, że najemnik już od jakiegoś czasu zaczął się zastanawiać czy aby na pewno ma do czynienia ze zwykłym schorzeniem psychicznym. Z prawie nikim jednak się swoimi przemyśleniami na ten temat nie dzieli.
- Chociaż nie nadał go sobie sam, Cutterwick wyjątkowo przywiązał się do swojego pseudonimu i wykorzystuje symbol drobnej ptaszyny jako swój znak rozpoznawczy. Ma nawet trójkę prawdziwych, własnoręcznie wytresowanych drozdów - Hamleta, Makbeta i Romea - kupionych w miejsce zdechłego ze starości kanarka. Uważał to za zabawny zbieg okoliczności, ale potem zorientował się, że te ptaszyska faktycznie są inteligentne. Szybko zaczęły reagować na swoje imiona, a wypuszczane na dwór i tak wracały. Obecnie figurują na liście najważniejszych istot w życiu szurniętego najemnika, zaraz po Marvie’m.
- Czy to służba czy spacer, nigdzie nie rusza się bez słuchawek dousznych i starego odtwarzacza MP3. Z doświadczenia wie, że lepiej by w razie nudy zaczął słuchać muzyki, niż szukać sobie innego zajęcia.
- Posiada genialną pamięć do tekstów. Może ci na zawołanie zacytować fragmenty wybranej sztuki z dokładnością do aktu i sceny, nie wspominając już o treściach piosenek, które kiedykolwiek wpadły mu w ucho. Jednak o ile jakiś amatorski talent do recytacji posiada, o tyle w temacie muzyki woli jedynie nucić.
- Poza drozdem i bratem, są jeszcze trzy rzeczy, których nie powinieneś dotykać pod żadnym pozorem: czarnego matowego ścigacza i pary pistoletów typu Colt. Zarówno motor jak i broń mają już swoje lata, ale Cutterwick uważa je za swój szczęśliwy sprzęt.
Twórca: Red Riding Hood
Nazwisko: Skoro dzieli swoje znajomości na ,,pożyję” i ,,nie pożyję”, ta druga grupa też jakoś musi czymś przeklinać. I z reguły używają właśnie z pozoru niewinnego słowa ,,Cutterwick”, zastępującego pewnie już masę różnych określeń.
Pseudonim: Nie wszyscy mają ten przywilej, by wyzywać go po nazwisku - w przeciwieństwie do imienia, Eliah używa go raczej rzadko przy przedstawianiu się mniej lub bardziej przyjacielskim ludziom. Ci ,,niegodni” do tych informacji dokopują się sami, początkowo sugerując się odbitym już w historii miasta krótkim hasłem ,,Drozd”. Czemu akurat nazwano najemnika po małym pierzastym koleżce - nie mi sądzić. Sam Eli uważa, że to bardziej oryginalne niż podobne tematycznie ,,szlachetniejsze” miana. W końcu ,,Dałeś się wykiwać Drozdowi” brzmi zgoła zabawniej, niż gdybyś wstawił tam orła, sokoła, czy inne cholernie powtarzalne pseudonimy.
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 29 lat
Rasa: Sam uznaje się za człowieka z problemami psychicznymi, jednak sporo osób (mądrzejszych od niego) twierdzi, że jest tu coś więcej na rzeczy. Rzekome ,,schorzenia” Eli’a podobno wyglądają na coś innego. Do mutacji temu czemuś daleko, co jeszcze bardziej doprowadzało każdego z zainteresowanych sprawą lekarzy do szału. Ale jako że Drozd woli proste, nie skomplikowane myślenie, łatwiej jemu i reszcie świata przyjąć, że jest po prostu kolejnym wariatem słyszącym głosy w głowie.
Patron: Cutterwick w oczach reszty świata spełnia wszelkie wymogi przeciętnego kryminalisty, w tym i ten traktujący o patronacie Seta. Z tą różnicą, że ma go właściwie od dziecka i, w przeciwieństwie do większości wyznawców owego bóstwa, nie jest ani krytym ateistą, ani fanatykiem, a zupełnie normalnym wierzącym (więc w teorii niektórych sceptyków ,,nie istnieje”). Wszystko zaczęło się od pokrytego krwią medaliku w kształcie łba o trójkątnych uszach i towarzyszących jego zdobyciu okolicznościach. Uznał to za symbol swojej walki o przeżycie w przestępczym półświatku, nie samych zbrodni jakie popełnił i zamierza popełnić. Jego przeświadczenia dopełniają wspomnienia przymusowych podróży jakie musiał odbywać. Jest więc zarówno przestępcą, walczącym i podróżnikiem - wszystkie trzy główne cechy patronatu Seta w jednym.
Charakter: Jestem wariatem i dobrze mi z tym! - gdyby Eli należał do jakiegoś kółka Anonimowych Wariatów, nadrukowałby sobie to hasło na koszulkę i paradował w niej wszędzie, pokazując jak bardzo jest dumny ze swojego optymistycznego podejścia do życia. Ale do żadnego tego typu zgromadzenia nie dołączył, pozostaje mu więc wykrzykiwać to ludziom w twarz. No dobra, nie dosłownie (chociaż to musiałoby być niesamowicie zabawne), a raczej w kwestii swoich poczynań i ogólnej autoprezentacji. W jego towarzystwie raczej prędzej niż później zdasz sobie sprawę, że pracujesz z człowiekiem, którego w XVI wieku umieszczono by na ,,Placu Szaleńców”. To już nawet nie kwestia jednej z definicji szaleństwa, jaką jest posiadanie choroby psychicznej, bo w przypadku Drozda psychologowie rwali sobie włosy z głowy szukając odpowiedzi na pytanie ,,Co ci dolega, do ku*wy nędzy?!”. Wszelkie badania próbujące ujednolicić schorzenie Cutterwicka sprowadzały się do czegoś pomiędzy zaburzeniem osobowościowym i schizofrenią, ale w obu opcjach widnieją wyraźne luki. Mężczyzna nie lubi naukowego pieprzenia równie bardzo co reklam w internecie i woli zdecydowanie prostsze, pozbawione niezrozumiałych niuansów stwierdzenie ,,Słyszę coś, czego inni nie słyszą i tyle”. W sumie to był nawet w szoku, że nie ma na to kolejnej skomplikowanej nazwy, ale nie jemu się w tym babrać przystało i bardzo się z tego cieszy. By postawić sprawę jasno: w głowie Eli’a mieszka coś nienawidzącego wszystkiego co dobre, szczęśliwe i ogólnie żywe. To coś karze mu robić niekoniecznie zgodne z jego moralnym kodeksem rzeczy, toteż nauczył się tego nie słuchać, bo koniec końców ignorowanie Głosu nie przynosi żadnych negatywnych następstw, poza drobnym bólem głowy od marudzenia. Normalni ludzie pewnie się z czymś takim kryją, ale Eliah ma w swojej małej sławie zapisaną etykietkę dziwaka, toteż nie ma sensu udawać, że sprawy mają się inaczej. Stąd też może się zdarzyć, że w twoim towarzystwie powie coś na głos, czasem zupełnie nie na temat, jakby komuś odpowiadał, po czym machnie ręką wyjaśniając krótko ,,To nie do ciebie, wybacz”, po czym wróci do normalnej rozmowy jak gdyby nigdy nic. Jego rozmówcy wtedy albo to ignorują, albo zadają masę ciekawskich pytań, na które udziela jedną, jak najbardziej zrozumiałą odpowiedź, byleby tylko nie rozczulać się dalej nad tym nudzącym tematem. Słuszniejszym wyjściem jest to pierwsze. Mało dziwi fakt, że po czymś takim nowopoznana osoba już na pewno utrze sobie zdanie na twój temat, ale wyzywanie od wariatów już dawno przestało go ruszać. Jak dla niego bardziej niezrównoważony psychicznie jest człowiek obrabowujący ludzi, czy zdradzający swoją żonę - krew się nie leje, żadnych schorzeń u nich nie stwierdzono, jednak krzywdę czynią gorszą niż fizyczną. Wychodzi na to, że podręcznikowy szaleniec mógłby ich nauczyć co nieco o moralności poczynań, ale kto by go tam słuchał, prawda? Cutterwick udowadnia, że ma nierówno pod sufitem jeszcze na inne sposoby. Choćby chorobliwym optymizmem i raczej niezdrowym poczuciem humoru. Jeśli uśmiecha się jak dzieciak przed gwiazdką (w taki bardziej niż niepokojący sposób), a zapytany o powód nie udziela jednoznacznej odpowiedzi, cofnij się kilka kroków i przygotuj na wszystko. I, brońcie bogowie, NIE WIERZ na 100% w słowa ,,Ale będzie ubaw!” - prawdopodobnie bawić się będzie tylko on, bo tobie przyjdzie sprzątać. Ma na wyrost pewności siebie, i to w ten niebezpieczny dla reszty otoczenia sposób. Czasem zdarza mu się po prostu zapomnieć, że nie jest niezniszczalny i uświadomić to sobie dopiero gdy kula zaświszczy zbyt blisko jego ucha. Plus jest taki, że częste wpadanie w tarapaty nauczyło go odnajdywać wyjście nawet z najbardziej beznadziejnej sytuacji. Jest niezrównanym mistrzem improwizacji, myśli z reguły nieszablonowo, a na dodatek nie popiera istnienia przymiotnika ,,niewykonalne”. Jeśli chcesz dokonać niemożliwego, zostaw to jemu. Wszelkie plany z początku mogą wydawać się chaotyczne i bez sensu, ale w pewnym momencie ułożą się w zaskakującą całość, dając efekt, na który nie będziesz narzekać. Można to nazywać fuksem, po prawdzie jednak są to oznaki ukrytego geniuszu, bo choćby nie wiadomo jak Drozd udawał idiotę, w końcu wychodzi na jaw jego wcale nie tak ograniczona inteligencja. Okazuje się, że można być stukniętym i sprytnym w tym samym czasie, nie potrzeba też do tego świadectw z paskiem. A inteligentny szaleniec to wyjątkowo niebezpieczne połączenie. Człowiek inteligentny zdoła przeżyć, wariat nie ma nic do stracenia, a inteligentny wariat osiągnie to wszystko i wyjdzie na plus. Eliah jest na dodatek paskudnym oszustem i wprawionym kłamcą, zdolnym oskubać cię do suchej nitki zanim się zorientujesz. Ale mimo wszystkich swoich wad, trudno nazwać go ,,tym złym” tej historii. Ma na koncie dobre uczynki, których nie uczyniłby żaden superbohater, bo wymagały paskudnych środków. Pomaga ludziom, bo czuje, że to uspokaja jego zszargane sumienie. Wbrew wszelkim pogłoskom, nie zrobiłby dla kasy wszystkiego. Odkąd w jego życie zaplątał się pewien dobry do bólu mutant, ułożył sobie swego rodzaju niespisany kodeks określający jak daleko może się posunąć i dla jakich celów. I owszem, posiada ,,cele wyższe” - każdy je ma, niezależnie od tego jak bardzo się zapiera. A priorytetem Cutterwicka zdecydowanie są jego bliscy. Tylko dla nich zdołałby zrobić wszystko, nie myśląc o konsekwencjach. Jak się można domyślić, lubi przeczyć stereotypom. Kolejnym tego dowodem jest jego obeznanie w literaturze, o które już absolutnie nikt by go nie posądzał. Po prostu lubi zaskakiwać ludzi i tylko od nich zależy, czy będzie to zaskoczenie miłe, czy wręcz przeciwnie.
Aparycja: Jeśli spodziewasz się jakichś wyraźnych oznak ,,inności” już przy spojrzeniu na osobę Eliaha, mocno się zawiedziesz. Nie licząc rzadko schodzącego z twarzy podejrzanego wyszczerzu, Drozd jest całkiem normalną osobą. Metr osiemdziesiąt wzrostu i przeciętna budowa ciała raczej nie rzucają się strasznie w oczy, tak samo ubiór typowego motocyklisty. Nienormalność zaczyna się dopiero na bliznach - ,,szpetną mordkę” Cutterwicka (jak to zwykł mówić o swojej twarzy) pokrywa wiele drobnych blizn, niektóre widoczne od razu, a inne dopiero gdy się przyjrzysz. Najbardziej widoczne są chyba blady ślady zdobiące czoło, rozcięcie na prawej brwi i podobne nad wargą. Czarne włosy tworzą popularny ,,artystyczny nieład”, zaczesane byle jak do tyłu, brodę porasta kilkudniowy zarost. Posiada rzadko spotykany czysto błękitny odcień oczu. Pewnie mógłby nimi oczarować niejedną damę, gdyby nie tkwiący w nich zbójecki błysk (jakby już uśmiech nie stanowił wystarczającego ostrzeżenia). Jako że w większość miejsc udaje się motorem, na mieście najczęściej zobaczysz go w podszywanej ochraniaczami kurtce i czarnych spodniach do kompletu. Jak wspomniałam, nie jest idiotą i nie popiera jazdy bez odpowiedniej ochrony, a jego profesja często zmusza go do częstej jazdy. Wygodniej więc jest pozostawać w jednym stroju. Co do innych elementów szczególnych, Eli na szyi dosłownie zawsze nosi medalik przedstawiający łeb zwierzęcia Seta. Często obraca nim między palcem dwoma palcami, jakby miało mu to przynieść szczęście, a skoro jeszcze żyje w jednym kawałku, to chyba można uznać jego przekonanie za słuszne. Głos Drozda wbrew przezwisku posiada sporadyczną zadrę: co jakiś czas staje się lekko chrapliwy, jakby coś podchodziło mężczyźnie w gardle. Wszystko przez pewien wypadek podczas pracy, gdy uszkodził sobie struny głosowe. Do dzisiaj ma na szyi szeroką bliznę, na widok której większość mimowolnie się krzywi (z czego chłopak czerpie niemałą przyjemność).
Zdolności: Nie posiada jakiejś konkretnej specjalizacji. Potrafi zająć się właściwie wszystkim, od napadu, włamań, przez porwania aż po likwidowanie konkretnego celu. Pewnym jest jednak, że nie nadaje się do działań skrytobójczych czy szpiegostwa, bowiem właściwie wszystko co robi wychodzi z hukiem, niezależnie od tego czy to planował, czy nie. Czasem dosłownym - Eli ma zapędy piromana, chociaż sam zaprzecza by tak miało być. Jest święcie przekonany, że nie tylko jego satysfakcjonuje widok doskonale rozplanowanej destrukcji...tej nierozplanowanej czasem też, ale lepiej, by wszystko szło po jego myśli. W sprawie ładunków wybuchowych przejawia niespotykaną u niego dokładność i cierpliwość. Wszystko precyzyjnie planuje - skład, kombinacje, rozłożenie ładunków - aby pod koniec dać wszystkim taki pokaz fajerwerków jakiego jeszcze Kemet nie widział. Rzadko jednak ktoś godzi się dopuszczać go do materiałów wybuchowych i w sumie nic dziwnego - w jego rękach już zapałki są wystarczająco niebezpieczne, nie wspominajmy więc o C4. Chociaż potrafi posłużyć się karabinem, jego główną bronią pozostają pistolety, pomimo wszelkich złośliwości o braku precyzji i rozrzucie. Jak do tej pory jeszcze go nie zawiodły. Dodatkowo będąc przyzwyczajonym do jednego sprzętu, jesteś do niego przyzwyczajony i doskonale go znasz. Poza tym Colty przynajmniej jest w stanie skutecznie ukryć, czego nie można powiedzieć o choćby SMG. Trzeba przyznać, że Drozd jest dobrym strzelcem. Zna się nieźle na broni palnej, a wiedza ta okazuje się przydatna nie tylko przy wyborze arsenału (którego i tak nie zmienia). Pomóc może chociażby znajomość rozmiaru magazynka (,,Dwa słowa, młody: licz kule.”), ale rozpoznanie w zasięgu, rozrzucie czy choćby wadze także się przydaje. Dzięki takim szczegółom umie szybko rozpoznać z jakim typem przeciwnika ma do czynienia, a co za tym idzie obstawić także jego słabe i mocne strony. To świetny kierowca, na dodatek nie pozbawiony prawa jazdy, w co wiele osób w pierwszej kolejności wątpi. Chociaż nie posiada samochodu i woli zostać na siodełku ścigacza, radzi sobie właściwie ze wszystkim posiadającym kierownicę. Sam motor, podobnie jak pistolety, zna na tyle, by wyrabiać z nim rzeczy niemożliwe i popularnie określone ,,niebezpiecznymi” (no i nierzadko tam, gdzie w teorii nie powinno się wjeżdżać). Jego życiowa dewiza każe mu przede wszystkim ufać sobie i swojemu sprzętowi, dlatego właśnie stanowi żywy dowód na to, że w mutacja nie jest koniecznością dla odniesienia sukcesu w przestępczym półświatku. Tak powtarza każdemu, chociaż po prawdzie sam czasem korzysta jednak z nienaturalnej pomocy. Mianowicie Głos tkwiący w głowie Eli’a czasem okazuje się mówić nieco więcej niż typowe rozkazy do wymordowania otoczenia. To ,,coś więcej” okazuje się wyjątkowo przydatne. Głos najwyraźniej nie wymaga widzenia tego, co Eliah, bo jest w stanie ostrzec go o napastniku nawet jeśli zachodzi mężczyznę od tyłu. Dzięki temu wie co powinien zrobić, a wiele osób potem jest przekonanych, że posiada jakiś zmutowany gen odpowiadający za przyspieszoną reakcję. Oczywiście nie widzi sensu się tym chwalić. Gdy na pytanie odpowiada ,,Głos mi pomógł.” i tak mu nikt nie wierzy.
Profesja: Podręcznikowa definicja każe go nazywać ,,najemnikiem”, ale najemnik najemnikowi nierówny. Owszem, spory okres w jego życiu stanowiło wykonywanie parszywej roboty za dowalone krwią pieniądze tych, którzy umywali ręce zaraz po uściśnięciu jego dłoni na ,,do widzenia”. Jednakże od kilku lat jest bardziej wybredny w wyborze swoich zadań, a mówiąc dokładniej: ustalił sobie granice. W skrócie można by opisać Eliaha jako gościa, który pomoże tam, gdzie władza nie da rady. Sprzątnie kolesia, który ci grozi, zrobi nieuczciwemu garniakowi to, na co sąd by się nie odważył, odzyska skradzione ci dobro siłą i odwiedzi złodzieja - słowem: uniwersalność. Dalej bierze za to pieniądze, dalej robi paskudne rzeczy, dalej łamie prawo, ale mimo wszystko z reguły czyni zwykłym, bezradnym ludziom więcej dobra niż szkody. Mimo wszystko na jego reputacji dalej widnieją zakrzepnięte plamy, wsiąknięte głęboko w tkaninę. Wywabienie tego octem i cytryną zajmie mu pewnie jeszcze dziesięć lat, ale przynajmniej sumienie ma spokojne...w miarę.
Song Theme: Ego - Tribe Society | Broken Glass - Three Days Grace | Dignity - New Politics
Miłość: Krótko uznajmy, że to kawaler jak każdy inny - nie ma nic do towarzystwa kobiet, ale profesja najemnika (słynna już z tolerancji obu płci) nauczyła go by nie głupieć na widok cy...ładnej buzi. Specjalnie się nie ogląda za nikim konkretnym, a przez dwójkę skurczybyków - tego w głowie i tego realnego - samotność raczej mu nie grozi. Ale pomimo tych zapewnień Marv, jak na prawdziwego brata przystało, przy każdej miłej dziewczynie odwala różne cyrki, by zwrócić mu delikatnie uwagę na możliwość zmiany statusu ,,singiel”, po czym włącza tryb niewinnego brzdąca przyciągającego laski jak magnes. Bardziej od wynikających z tego nieporozumień wkurzający jest chyba tylko fakt, że twój młodszy brat ma lepsze powodzenie niż ty.
Rodzina: Marvel. Bez wątpienia. W takich sprawach DNA nie powinno mieć prawa głosu. Trzymają się razem już pięć lat - od trzech Eli jest nawet prawnym opiekunem Marviego - i znają się na wylot. Młody dzięki telepatii czasem nawet słyszy ten sam upierdliwy głos zamieszkujący łeb Drozda, a aż tak to chyba przed nikim innym Cutterwick nie będzie umiał się otworzyć. Ciężko stwierdzić czy to relacja rodzicielska czy braterska, ale kogo to obchodzi? Grunt, że w chwili obecnej grożenie dzieciakowi ciągnie za sobą zadarcie z szalonym najemnikiem. A dla ludzi grożących Marvelowi ma osobną listę i osobne kary.
Przyjaciele: Poza Marvem, Cutterwick musi przyznać, że ma pewien dług wdzięczności wobec Rychlika, którego jest właściwie ,,stałym klientem” w sprawie zacierania śladów, zarówno jego jak i dalej poszukiwanego małego telepaty.
Wrogowie: Z reguły łatwiej zbiera właśnie wrogów, jednak wśród świadomych nikogo sobie nie przypomina. Co prawda gra na nerwach pewnemu niesławnemu strażnikowi, ale oboje zdecydowali się kierować zasadą ,,świadomy świadomego nie wkopie”. Ale przyjaźni raczej między nimi nie ma.
Inne: - ,,Schizofrenia” Eli’a to naprawdę nietypowy przypadek. Nie widzi rzeczy nieistniejących, ale nieustannie słyszy bezpłciowy głos. W sumie ,,słyszy” to chyba złe słowo, bo coś co możesz usłyszeć możesz też opisać, a Drozd nie jest sobie w stanie przypomnieć barwy, tonu czy choćby płci mówiącego. Pewny jest tylko jednego: emocji. Przy takich pokładach nienawiści i sadyzmu sączonych ci do umysłu dzień w dzień każdy straciłby zmysły. Fakt, że facet mimo tego jest w stanie normalnie funkcjonować w cywilizowanym społeczeństwie stanowi chyba jasny dowód na istnienie pewnej różnicy między ,,wariatem”, a ,,psychopatą”. Ba, Głos czasem nawet okazuje się pomocny ostrzegając Eli’a lub dostrzegając rzeczy, które początkowo przeoczył. To i możliwość scharakteryzowania osobowości bytu (bo Eliah jest PEWIEN, że to coś ISTNIEJE) jest na tyle podejrzane, że najemnik już od jakiegoś czasu zaczął się zastanawiać czy aby na pewno ma do czynienia ze zwykłym schorzeniem psychicznym. Z prawie nikim jednak się swoimi przemyśleniami na ten temat nie dzieli.
- Chociaż nie nadał go sobie sam, Cutterwick wyjątkowo przywiązał się do swojego pseudonimu i wykorzystuje symbol drobnej ptaszyny jako swój znak rozpoznawczy. Ma nawet trójkę prawdziwych, własnoręcznie wytresowanych drozdów - Hamleta, Makbeta i Romea - kupionych w miejsce zdechłego ze starości kanarka. Uważał to za zabawny zbieg okoliczności, ale potem zorientował się, że te ptaszyska faktycznie są inteligentne. Szybko zaczęły reagować na swoje imiona, a wypuszczane na dwór i tak wracały. Obecnie figurują na liście najważniejszych istot w życiu szurniętego najemnika, zaraz po Marvie’m.
- Czy to służba czy spacer, nigdzie nie rusza się bez słuchawek dousznych i starego odtwarzacza MP3. Z doświadczenia wie, że lepiej by w razie nudy zaczął słuchać muzyki, niż szukać sobie innego zajęcia.
- Posiada genialną pamięć do tekstów. Może ci na zawołanie zacytować fragmenty wybranej sztuki z dokładnością do aktu i sceny, nie wspominając już o treściach piosenek, które kiedykolwiek wpadły mu w ucho. Jednak o ile jakiś amatorski talent do recytacji posiada, o tyle w temacie muzyki woli jedynie nucić.
- Poza drozdem i bratem, są jeszcze trzy rzeczy, których nie powinieneś dotykać pod żadnym pozorem: czarnego matowego ścigacza i pary pistoletów typu Colt. Zarówno motor jak i broń mają już swoje lata, ale Cutterwick uważa je za swój szczęśliwy sprzęt.
Twórca: Red Riding Hood